Gdyby nie szlagierowy mecz o złoto, turniej rozgrywany w Brazylii nie miałby szans wyjść z cienia Euro 2020. W Europie na stadiony wrócili kibice, emocje na boiskach były przeogromne. Tymczasem w Ameryce Płd pandemia sprawiła, że piłkarze grają przy pustych trybunach. Główne informacje z Copa America dotyczyły protestu brazylijskich piłkarzy, by mistrzostwa w ogóle doszły do skutku. Potem emocje wzbudzały doniesienia o liczbie zakażonych w każdej ekipie. Copa America. Gole i asysty Messiego Jeśli idzie o sport to temperaturę mistrzostw utrzymywał Messi. Cztery gole i piąć asyst kapitana Argentyny wywołały entuzjazm komentatorów i kibiców. Pobił rekord kraju w liczbie występów w drużynie narodowej (150). Ma 76 goli, zaledwie o jednego mniej niż zdobył Pele dla Brazylii. To rekord wśród zespołów z Ameryki Płd. Indywidualne osiągnięcia nie są jednak celem Messiego. 34-latek spróbuje rozliczyć się z przeszłością - przełamać passę czterech porażek z drużyną narodową w finałach wielkich turniejów. Nieszczęście Messiego zaczęło się w 2007 roku w finale Copa America w Maracaibo. Veron, Riquelme, Tevez, Ayala, Zanetti, Gabi Milito - Argentyńczycy zabrali na turniej niesamowity gwiazdozbiór. Aimar, Crespo i Diego Milito wycierali ławkę w meczu o złoto. Aimar pojawił się na boisku, gdy Brazylia prowadziła 2-0. To nie była wcale wielka drużyna. Największą gwiazdą "Canarinhos" był wtedy Robinho. Zdecydowani faworyci z Argentyny polegli 0-3. Potem Messi przegrał finał mundialu w Brazylii z Niemcami i dwa finały Copa America w 2015 i 2016 roku z Chile. Pierwszy po dogrywce, dwa kolejne po serii rzutów karnych. Dziś jest szansa na przełamanie, zapewne jedna z ostatnich. Faworytem jest jednak Brazylia z Thiago Silvą, Marquinhosem, Casemiro i Neymarem. "Canarinhos" grają u siebie. Dwa lata temu w półfinale mistrzostw Ameryki pokonali Argentynę 2-0. Copa America. Messi przeciw Neymarowi Zdaniem komentatorów Messi jest teraz w życiowej formie. Thiago Silva przyznaje, że nie sposób zredukować do zera jego wpływu na grę Argentyny. Tak naprawdę ani jeden ani drugi finalista nie olśnił grą w tym turnieju. Brazylijczycy są solidniejsi w defensywie, Albicelestes swoje szanse widzą w ataku. Paredes, De Paul, Lo Celso, Nico Gonzalez, a przede wszystkim Messi to atuty drużyny Lionela Scaloniego. Angel di Maria wchodzi z ławki i zapewne taką rolę wyznaczy mu trener także w meczu o złoto. - Leo nie musi wznieść trofeum z Argentyną, żeby udowodnić, że jest najlepszym piłkarzem w historii - mówi Scaloni. Nie musi, ale bardzo chce. Większość fanów, w tym także brazylijscy uważają, że Messiemu się to należy. Z Barceloną zdobył 35 trofeów, ma sześć Złotych Piłek. Od kilkunastu lat zachwyca swoimi dryblingami, asystami i golami. Wydaje się to niesprawiedliwe, żeby z kadrą nie osiągnął nic. Futbol nie jest jednak sprawiedliwy, choć najczęściej wygrywa lepszy. Mocniejszy zespół ma dziś Tite. Największa indywidualność gra jednak w Argentynie. Szansa Albicelestes polega na tym, by inni gracze wzięli na siebie odpowiedzialność za wynik. Jeśli Messi znów będzie musiał robić na boisku wszystko sam, przegra piąty finał. Kolejna próba przełamania wielkiego gracza wywołuje ogromne emocje. Uda się Messiemu, czy nie? Jako piłkarz Barcelony nie potrafił dać trofeum Argentynie. Dziś jest graczem bez klubu. Jego kontrakt na Camp Nou wygasł 1 lipca, nowego nie udało się przygotować. Katalończycy wierzą, że Leo do nich wróci. On sam myśli tylko o finale Copa America. Musi być jakiś sposób, żeby w końcu go wygrać. Brazylia na pewno mu nie pomoże. Bezpośrednie starcie Messiego i Neymara zaostrza apetyt kibiców na wielkie emocje. Dariusz Wołowski