W sobotnie popołudnie uwagę kibiców Bundesligi przykuwały przede wszystkim występy drużyn, które mogą stanąć naprzeciw siebie w finale bieżącej edycji Ligi Mistrzów - Bayernu Monachium i Borussii Dortmund. Oba zespoły myślami były już w półfinałowych rewanżach zaplanowanych na nadchodzący tydzień. Mimo to nie zlekceważyły batalii o ligowe punkty. Bawarczycy przystąpili do wyjazdowego starcia z VfB Stuttgart w nadspodziewanie silnym zestawieniu. Trener Thomas Tuchel nie oszczędzał największych gwiazd przed zbliżającą się konfrontacją z Realem Madryt (pierwszy mecz 2-2). Od pierwszej minuty zagrał m.in. Harry Kane. Kane w pogoni za rekordem Lewandowskiego. Anglik ponownie z bramkowym łupem Wynik spotkania, które już dziś mogło wyłonić wicemistrza Niemiec, otworzyli jednak gospodarze. W 29. minucie oko w oko z Manuelem Neuerem stanął Leonidas Stergiou i lekkim uderzeniem przechytrzył golkipera interweniującego poza polem bramkowym. Prowadzenie ekipy ze Stuttgartu utrzymało się tylko osiem minut. Arbiter podyktował rzut karny po dyskusyjnym faulu na Serge'u Gnabrym. Niezawodnym egzekutorem okazał się Kane i zrobiło się 1-1. Kapitan reprezentacji Anglii ma już na koncie 36 ligowych bramek. Konsekwentnie goni niebotyczny rekord Roberta Lewandowskiego. W sezonie 2020/21 Polak strzelił 41 goli w Bundeslidze, po blisko półwieczu poprawiając historyczne osiągnięcie Gerda Muellera. Krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony bliski kolejnego trafienia dla "Die Roten" był Eric-Maxim Choupo-Moting. Znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem VfB, ale piłka po jego anemicznej próbie... wyszła na aut bramkowy. Odpowiedź gospodarzy? Czekali z nią do końcowej fazy spotkania. Wtedy zadali dwa decydujące ciosy. Neuer kapitulował po uderzeniach Jeong Woo-yeonga i - już w doliczonym czasie gry - Silasa Katompy. Do prawdziwej kanonady doszło natomiast na Signal Iduna Park, gdzie kilkadziesiąt godzin wcześniej Borussia pokonała PSG 1-0 w pierwszym półfinale LM. Tym razem - w mocno rezerwowym składzie - już po 30 minutach prowadziła 3-0. Radosne strzelanie rozpoczął Youssoufa Moukoko, ekwilibrystycznym zagraniem z pola bramkowego. Niemal z tego samego miejsca strzałem głową na 2-0 podwyższył Donyell Malen. A po centrze z kornera, również z bliskiej odległości, futbolówkę wepchnął do siatki ponownie Moukoko. Kolejne dwie minuty i... dwa kolejne ciosy. Golem dla gości odgryzł się wprawdzie Ruben Vargas, ale po chwili było już 4-1 za sprawą Marco Reusa, który po tym sezonie żegna się z BVB i - zamykając niezwykły rozdział kariery - przenosi się do MLS. W drugiej odsłonie rezultat meczu na 5-1 ustalił Felix Mnecha - po asyście Reusa.