Niemcy wiwatują, że wyrwę po Lewandowskim, którego odejściu towarzyszył wielotygodniowy spektakl pełen emocji, z marszu wypełnił transfer Sadio Mane z Liverpoolu. Senegalski napastnik nie potrzebował okresu na aklimatyzację, by od razu stać się jednym z wiodących graczy Bayernu w ofensywie. Mane ma już na koncie cztery trafienia, a monachijska machina wpakowała wszystkim rywalom już 20 goli w czterech meczach nowego sezonu. W samej tylko Bundeslidze zespół Juliana Nagelsmanna zdobył już 15 bramek, tracąc tylko jedną. Dzięki temu zanotował najokazalszy start rozgrywek w całej historii niemieckiej ekstraklasy. Jednym z przepisów na kanonadę jest fakt, że dzisiaj ciężar zdobywania bramek rozkłada się na wielu piłkarzy, którzy potrafią to robić. A druga sprawa to powrót do ustawienia z dwójką napastników, które również wydobywała jeszcze większy potencjał z asów Bayernu. Na listę strzelców zdołał się już wpisać także Joshua Kimmich. Dziennik "Bild" cytuje 27-letniego pomocnika, który ma gotową odpowiedź na obecną jakość zespołu. - Dobrą rzeczą jest to, że staliśmy się lepsi we wszystkich elementach, w tym także na szpicy - powiedział reprezentant Niemiec. A wiekowy już ekspert, 72-letni Marcel Reif, tak powiedział na temat Lewandowskiego. - Lewandowski czuje się dobrze w Barcelonie, tam chciał iść, tam strzelił dwa gole. I w Bayernie też wszyscy dobrze się bawią, jest nowa lekkość - zauważa. Podobnie jak fakt, że następuje odmiana systemu gry Bayernu, który w erze "Lewego" był dopasowany do Polaka. - O lekkości nie mówię dlatego, że Lewandowski był czasem w złym humorze i nieraz wyglądało, jakby myślał: "ile osób biega po 'moich pokojach' i przeszkadza mi w strzeleniu kolejnych 42 goli'? Nie, to nie była tylko wina Lewandowskiego, ale teraz jest czysta karta.