Przed Bayernem rewanżowy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów, w którym w Monachium podejmą Manchester City. Mistrzowie Niemiec mają jednak do odrobienia aż trzybramkową stratę i trudno będzie im powstrzymać zespół Pepa Guardioli, który może odegrać się na swoich byłych podopiecznych. Piętrzą się problemy Bayernu. Polecą głowy? To zresztą nie jedyny problem w klubie. Po zwolnieniu Nagelsmanna i zatrudnieniu Tuchela atmosfera nadal jest napięta. Co gorsze, iskrzy także między piłkarzami, o czym świadczy bójka między Leroyem Sane i Sadio Mane. Senegalczyk został ukarany surową grzywną i wiele wskazuje na to, że niebawem opuści klub, ale może nie być jedynym. Po ostatnim ligowym meczu, w którym Bayern zremisował 1:1 z Hoffenheim, przed kamerami nie stanęli ani Oliver Kahn ani Hasan Salihamidzić. Niemieckie media sugerują, że obaj byli wściekli, że mistrzowie Niemiec stracili kolejne punkty. Co więcej, jeśli Bayernowi powinęła by się noga i nie został obronić tytułu, ich przyszłość jest mocno niepewna. Władze klubu mają bowiem mieć spore zastrzeżenia co do tego duetu. "N-tv" analizując ostatnie transfery Bayernu pokazuje, że zbyt dużą wagę przyłożono do akcentów defensywnych, a cały czas nie udało się znaleźć następcy Roberta Lewandowskiego. Kimś takim miał być Sadio Mane, ale Senegalczyk nie prezentuje się tak, jak w czasie gry w Liverpoolu, a co gorsza po ostatniej aferze raczej nie ma dla niego miejsca w zespole. Bayern cały czas jest liderem Bundesligi, mając dwa punkty zapasu nad Borussią Dortmund. Wszystko jest w rękach i w nogach piłkarzy. Teoretycznie nie muszą się oglądać na nikogo i sami mogą zdecydować o mistrzostwie. Jednak atmosfera wewnątrz klubu może im w tym przeszkodzić. A to z kolei może doprowadzić do tego, że polecą głowy Kahna lub Salihamidzicia.