Bayern Monachium znalazł się na ostrym zakręcie w tym sezonie. W poprzedniej kolejce Bundesligi mistrzowie Niemiec zostali pewnie pokonani 3:0 przez rozpędzoną ekipę Bayeru Leverkusen, prowadzoną przez trenera Xabiego Alonso. Później podopieczni Thomasa Tuchela przegrali 0:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Lazio. Ta porażka sprawiła, że pozycja niemieckiego szkoleniowca zaczęła się mocno chwiać. Media za naszą zachodnią granicą były wręcz wściekłe po meczu w Rzymie, bijąc przy tym na alarm. Pewna wygrana z Bochum była więc dla Bayernu wręcz obowiązkowa, by nieco uspokoić nastroje i podbudować własne morale. Bundesliga: Bochum - Bayern Monachium. Protesty kibiców, mecz dwukrotnie przerwany I wszystko rozpoczęło się po myśli "Die Roten". Goście objęli prowadzenie w 14. minucie po indywidualnym popisie Jamala Musiali. Strzał Niemca po fantastycznym rajdzie obronił wprawdzie bramkarz, ale piłka spadła pod nogi Leona Goretzki. Ten oddał ją ponownie do młodszego kolegi, który potężnie kropnął nie do obrony w górny róg bramki. Później gra została wstrzymana z powodu protestu kibiców, którzy w ostatnich dniach dają o sobie znać na boiskach 1. i 2. Bundesligi, sprzeciwiając się rozmowom z zagranicznymi inwestorami. A gdy w 28. minucie na murawę nieopodal bramki Manuele Neuera spadło sporo... piłeczek tenisowych, sędzia postanowił przerwać mecz. Kapitalna wiadomość dla Roberta Lewandowskiego, Hiszpanie ogłaszają. Co za zwrot akcji Po powrocie do gry, jeszcze przed przerwą, ekipa Bochum zdołała dwukrotnie zaskoczyć defensywę Bayernu Monachium. Najpierw Takuma Asano z impetem wpadł w pole karne mistrza Niemiec, pewnym strzałem doprowadzając do wyrównania, a potem w 44. minucie Keven Schlotterbeck zdobył bramkę na 2:1 po rzucie rożnym. Także w drugiej połowie gra musiała zostać przerwana przez lądujące na murawie piłeczki tenisowe, a piłkarze zeszli z boiska, udając się do szatni. Mówiąc żartem, można pokusić się o stwierdzenie, że zawodnicy Bayernu Monachium już z niej nie wyszli. Po wznowieniu rywalizacji grali bowiem powolnie i bardzo niedokładnie, w zasadzie nie stwarzając zagrożenia pod bramką rywala. Ekipa Bochum natomiast postawiła na pragmatyzm, przede wszystkim broniąc dostępu do własnego pola karnego. Doczekała się jednak i swojej okazji. Bayern Monachium dobity po rzucie karnym. Dni Thomasa Tuchela na stanowisku są już policzone? W 77. minucie arbiter odgwizdał rzut karny dla gospodarzy, a dodatkowo z boiska wyleciał Dayot Upamecano, który trafił łokciem w głowę Kevena Schlotterbecka. Po chwili "jedenastkę" egzekwował Kevin Stoger. Piłka odbiła się od rąk Manuela Neuera, ale niemiecki golkiper nie zdołał jej zatrzymać. Po 10 minutach piłkę do siatki posłał jeszcze Harry Kane, zdobywając bramkę kontaktową. Bayern Monachium nie poszedł już jednak za ciosem i przegrał, prezentując się wręcz koszmarnie. Drużyna mistrza Niemiec wydawała się kompletnie pozbawiona pomysłu na grę i woli walki. W takich okolicznościach trudno przypuszczać, by trener Thomas Tuchel miał kontynuować swoją pracę, próbując wygrzebać ekipę z kryzysu.