Trener Paris Saint-Germain Thomas Tuchel wyjawił, że szefowie Bayernu Monachium chcieli go zatrudnić, ale skontaktowali się z nim za późno.
Bayern znalazł się w trudnej sytuacji na początku poprzedniego sezonu i szefowie mistrza Niemiec zdecydowali się zwolnić ówczesnego trenera - Carla Ancelottiego. Władzom klubu udało się nakłonić do powrotu Juppa Heynckesa, ale utytułowany trener postawił sprawę jasno - po zakończeniu sezonu odejdzie. Nie udało się go przekonać, aby przedłużył powrót z emerytury, więc działacze Bayernu stanęli przed koniecznością poszukiwania trenera na następny sezon.
Zdaniem niemieckich mediów, jednym z głównych kandydatów był Tuchel. Młody szkoleniowiec sprawdził się w Borussii Dortmund, ale niespodziewanie został z niej zwolniony z powodu konfliktu z władzami klubu. Gdy Bayern szukał trenera, Tuchel nigdzie nie pracował i czekał na ofertę. Do Monachium jednak nie trafił.
- Były tylko kontakty. Propozycja z Monachium pojawiła się za późno. Byłem już zdecydowany podpisać umowę z PSG - relacjonował Tuchel.
Niemiecki trener przyznał, że po odejściu z Borussii był zdecydowany zmienić otoczenie i wybrać ofertę zagranicznego klubu. - Oferta z Paryża była czymś wyjątkowym, miłą niespodzianką - powiedział.
Piłkarze PSG pod wodzą Tuchela świetnie rozpoczęli sezon - wygrali sześć pierwszych spotkań, bijąc tym samym klubowy rekord.
MZ