Spotkanie Darmstadt 98 z Bayernem Monachium w pierwszych fragmentach przebiegało dość spokojnie. Przyjezdni z Bawarii wyglądali na niegłodnych zwycięstwa, a przecież muszą gonić prowadzący o 10 punktów w tabeli Bayer Leverkusen. Podopieczni Thomasa Tuchela stworzyli sobie szanse za sprawą Joshui Kimmicha i Harry'ego Kane'a, ale ich strzały nie mogły zagrozić Marcelowi Schuhenowi. Po chwili akcja gry przeniosła się na drugą połowę - gospodarze najpierw uderzeniem Mathiasa Honsaka wysłali oponentom ostrzeżenie, a następnie strzelili gola. W 28. minucie Eric Dier niecelnie zagrał głową, a następnie nie trafił wślizgiem w Mathiasa Honsaka, który asystował Timowi Skarke. Utrata bramki podziałała na gości motywująco. Szybko zabrali się od odrobienia straty, co udało się już w 36. minucie. Piłka w polu karnym poszukała Kane'a, który albo umyślnie odegrał do Musiali, albo źle przyjął futbolówkę. Ta trafiła do niemieckiego pomocnika, który nie mógł się pomylić i z kilku metrów trafił na 1:1. Jeszcze przed przerwą Bayern znalazł się na prowadzeniu. Kimmich wrzucił wprost na głowę Kane'a, który strzelił 31. raz w tym sezonie Bundesligi (rekord Roberta Lewandowskiego z kampanii 2020/21 wynosi 41 trafień). Sędzia miał już zapraszać obie drużyny do szatni, gdy na tablicy wyników ponownie mógł pojawić się remis, ale Oscar Viljelmsson trafił w poprzeczkę. Darmstadt - Bayern Monachium: Harry Kane w pościgu za rekordem Lewandowskiego Od początku drugiej części gry mistrzowie Niemiec intensywnie atakowali, by podwyższyć prowadzenie. Udało się to w 64. minucie. Jamal Musiala dostał piłkę wrzutem z autu od Thomasa Muellera i przeprowadził rajd z bocznej części boiska aż do światła bramki. W efektownym stylu minął kilku przeciwników i trafił na 3:1, kompletując swój dublet. W 74. minucie 21-letni zawodnik zanotował asystę przy trafieniu Serge'a Gnabry'ego na 4:1. Mógł zanotować nawet hat-tricka, ale jego piękny lob zatrzymał się na poprzeczce. Do dobitki biegł Kane, w wyniku czego zderzył się ze słupkiem. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Arbiter wraz z Gnabrym musieli zaklejać siatkę podziurawioną przez Anglika. Były snajper Tottenhamu został zmieniony przez Erica Maxima Choupo-Motinga, ale raczej głównie z ostrożności. W końcówce działo się więcej, niż zapowiadał na to rezultat. Darmstadt zaczęło od uderzenia Sebastiana Poltera, który zatrzymał się na prawym słupku bramki Neuera. Bawarczycy - jak przyzwyczaili od dawna - grali do ostatniego gwizdka, co przyniosło gola na 5:1 autorstwa Mathysa Tela. Gospodarze nie zamierzali być gorsi i dali jeszcze jeden mały powód do radości dla kibiców - bramkę Vilhelmssona. Ostatecznie faworyci meczu wygrali 5:2. W rundzie jesiennej Bayern pokonał Darmstadt na Allianz Arenie aż 8:0. Choć razem aż takiego "lania" nie było, to piłkarze Tuchela mogą być w miarę zadowoleni z pracy wykonanej w sobotnie popołudnie. Oczywiście ich sobotni oponenci są raczej słabym wyznacznikiem formy danego zespołu, ale faktem jest, że monachijczycy przynajmniej na dobę zbliżyli się do Bayeru Leverkusen na siedem punktów. Gracze Xabiego Alonso rozpoczną swój mecz z Freiburgiem w niedzielę o 15:30.