Po zwolnieniu Juliana Nagelsmanna atmosfera w Bayernie rozgrzała się do czerwoności. Thomas Tuchel wygrał tylko dwa z siedmiu pierwszych meczów, odpadając z Pucharu Niemiec oraz Ligi Mistrzów. Nagle Bawarczycy zostali w grze jedynie o zwycięstwo w Bundeslidze. W meczu z Mainz Tuchel postawił od pierwszej minuty na Sadio Mane i to właśnie Senegalczyk od pierwszych minut występował w roli głównej. Najpierw był w doskonałej sytuacji, ale zamiast strzelać podawał do Thomasa Muellera, który został zablokowany. Sadio Mane dał Bayernowi prowadzenie Po kwadransie Mane w końcu trafił do bramki przeciwnika, ale gol nie został uznany - napastnik Bayernu był na minimalnym spalonym. Chwilę wcześniej boisko z kontuzją musiał opuścić Alphonso Davies, co spowodowało przesunięcie Joao Cancelo na lewą stronę. I to właśnie ta roszada przyniosła Bayernowi gola w 29. minucie. Wówczas właśnie Portugalczyk dośrodkował z lewej strony, a Mane na długim słupku zamknął dośrodkowanie, uderzając piłkę głową. Ten gol dał Bayernowi prowadzenie do przerwy 1-0. Trzy gole dla Mainz po przerwie! Po pierwszej połowie mogło się wydawać, że Bawarczycy mają wszystko pod kontrolą, lecz po przerwie w zespole Thomasa Tuchela znów wszystko się posypało. I doszło do rzeczy niewytłumaczalnych. Najpierw w 65. minucie Yann Sommer "wypluł" przed siebie piłkę uderzoną przez jednego z graczy Mainz. Ta spadła prosto na głowę Ludovica Ajorque'a, który z bliska wepchnął ją do bramki. Osiem minut później było już 2-1 dla Mainz! Wówczas gospodarze zupełnie rozmontowali defensywę Bayernu, a piłkę w bramce strzałem od słupka umieścił Leandro Barreiro. Tuchel w odruchu rozpaczy zdjął z boiska Thomasa Muellera i Joshuę Kimmicha, ale zdało się to na na nic. W 79. minucie Aaron Martin upokorzył Bayern, zdobywając bramkę na 3-1! Taki wynik sprawił, że Borussia Dortmund stanęła przed wielką szansą, by na pięć spotkań przed końcem sezonu wyprzedzić Bayern w tabeli. A później wykorzystała ją, ogrywając Eintracht Frankfurt 4-0.