"Ślepiec nie chciał zniszczyć imprezy Bayernu" - na tak dosadny komentarz zdecydował się Jan Age Fjoertoft, cytowany przez serwis sport1.de. Były napastnik Eintrachtu Frankfurt i reprezentacji Norwegii odniósł się w ten sposób do błędów, jakie w sobotnim meczu Bayern - BVB (3-1) popełnił sędzia Daniel Siebert. Niewłaściwymi decyzjami arbiter pomógł Bawarczykom sięgnąć po komplet punktów i przypieczętować 10. z rzędu tytuł mistrza Niemiec. Wśród wielu krytycznych głosów internautów, nie brakuje też sugestii, że ekipa z Allianz Arena wygraną tym razem "dostała w prezencie". Bayern - BVB. Pavard dwukrotnie uniknął kary Dzień po spotkaniu 37-letni rozjemca przyznał, że w godzinie próby nie stanął na wysokości zadania. Dwukrotnie źle zareagował na interwencje defensora "Die Roten" - Benjamina Pavarda. W pierwszej połowie Francuz faulował Juliana Brandta. Siebert w rozmowie z "Kickerem" przyznał, że to było przewinienie na żółtą kartkę. - To był mój największy błąd w tym meczu i jestem bardzo zirytowany moją oceną tej sytuacji - oświadczył samokrytycznie. O wiele ważniejszy wydaje się jednak incydent z 59. minuty. Pavard ponownie faulował, tyle że tym razem we własnym polu karny. Bayern prowadził wówczas 2-1. - Nie trafił w piłkę. W powtórkach widać, że jego noga stanowi przeszkodę dla Jude'a Bellinghama. To również był faul. Rzut karny byłby właściwą decyzją. Byłem jednak zasłonięty. Jako sędzia nie mogę decydować na podstawie podejrzeń. Jeśli mam wątpliwości, muszę kontynuować grę - wytłumaczył Siebert. Tajemnicą pozostanie fakt, dlaczego w drugiej sytuacji arbiter nie otrzymał sygnału na słuchawkę z wozu VAR. ZOBACZ TAKŻE: