Były szkoleniowiec Blackburn Rovers, Sam Allardyce przyznał, że za każdym razem, kiedy ogląda w akcji Roberta Lewandowskiego, żałuje, że nie udało mu się sprowadzić reprezentanta Polski do zespołu z Ewood Park.
Do transferu mogło dojść przed trzema laty. Kiedy "Lewy" zdecydował się opuścić poznańskiego Lecha w kolejce po usługi snajpera "Kolejorza" ustawiło się kilka europejskich klubów. Zainteresowany jego pozyskaniem był również angielski Blackburn Rovers.
"Rzeczywiście, w naszym klubie bardzo naciskano na ten transfer. Nasi skauci rekomendowali Roberta, niestety nic z tego nie wyszło. Z tego co pamiętam ówczesny prezes Blackburn, John Williams stwierdził, że nie mamy odpowiednich funduszy" - wspomina cytowany przez ESPN Sam Allardyce, obecnie menedżer West Ham United.
"Z tego co pamiętam jego poprzedni klub chciał 3-4 miliony euro, ale sytuacja finansowa Blackburn nie była wtedy najlepsza. Oglądałem występy Lewandowskiego, ale nie poznaliśmy się osobiście. Z powodu wybuchu wulkanu nad Europą unosił się pył wulkaniczny, który uniemożliwił jego agentowi przylot do naszego klubu" - dodaje Allardyce.
Szkoleniowiec żałuje, że nie udało się sprowadzić Lewandowskiego do Blackburn, bo dzisiaj wycenia jego wartość rynkową na około 40 milionów euro.
"Myślę o tym za każdym razem, kiedy oglądam mecze Borussii. Na pewno potrzebowałby w 2010 roku trochę czasu, żeby przygotować się do wymogów fizycznej gry w Premier League, ale z jego talentem na pewno bardzo szybko zacząłby błyszczeć i strzelać bramki" - podkreśla były trener Blackburn.