Borussia koszmarnie rozpoczęła sezon Bundesligi i wicemistrz Niemiec spadł na ostatnie miejsce w tabeli. Wielkim problemem od dłuższego czasu były kontuzje piłkarzy, a jeszcze większym nieskuteczność. Mimo tego przed ostatnim meczem z Hoffenheim Klopp zdecydował się zmienić bramkarza. Weidenfeller, który od 2002 roku rozegrał w barwach BVB 326 ligowych meczów, usiadł więc na ławce rezerwowych. Miejsce między słupkami zajął Australijczyk Mitchell Langerak. "Chciałem trochę świeżości, chciałem zobaczyć jego uśmiech, kiedy stoi w bramce" - skomentował Klopp, a dyrektor sportowy Borussii Michael Zorc dodał, że zmiana w bramce na mecz z Hoffenheim wcale nie musi oznaczać, że jest to rozwiązanie na całą pozostałą część sezonu. Podkreślał też, że Weidenfeller zachował się jak profesjonalista i przyjął decyzję trenera ze spokojem. Także Langerak po meczu podkreślał, że ma bardzo dobry kontakt ze starszym kolegą. "Nasze stosunki od pięciu lat są bardzo dobre. Często rozmawiamy i po decyzji trenera nic się nie zmieniło. Zamieniliśmy kilka zdań przed meczem. Roman życzył mi wszystkiego najlepszego. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi na boisku i poza nim" - powiedział 26-letni Australijczyk. Borussia wygrała z Hoffenheim 1-0, więc Klopp nie ma powodu, aby odstawić teraz Langeraka. Na konferencji pomeczowej powiedział, że jeszcze nie wie, kto będzie bronił w następnym spotkaniu. Czasu do namysłu nie ma wiele, bo Borussię już we wtorek czeka starcie z Anderlechtem Bruksela w Lidze Mistrzów. Awans do 1/8 finału już wywalczyła, ale potrzebuje przynajmniej punktu, aby zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie. Weidenfeller skończył 34 lata, ale - zwłaszcza w przypadku bramkarza - nie jest to wiek, w którym trzeba planować sportową emeryturę. "Bild" przypomina, że jego kontrakt ważny jest do 2016 roku i podkreśla, że z pewnością nie pogodzi się z pełnieniem roli rezerwowego, a to oznacza, że będzie musiał szukać nowego klubu. Bundesliga - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz