<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga-regular-season,cid,623" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Bundesligi</a> "Lewy" w wywiadzie dla "Spiegla" podważył fundamenty polityki klubu z Monachium, którego szef Uli Hoeness zapowiedział, że nie kupił piłkarza za 100 mln euro nawet pomimo tego, że Bayern na to stać. Słowa Lewandowskiego to poważny cios dla szefów mistrza Niemiec, ale z drugiej strony w wywiadzie dla "Spiegla" polski piłkarz zawarł wiele ciekawych opinii, z którymi nie sposób się nie zgodzić. Dlatego krytyka polityki transferowej klubu powinna być rozpatrywana nie jako wyrwana z kontekstu, ale jako cześć całego wywiadu. Także dziennikarze "Bilda" podkreślają, że władze Bayernu powinny uważnie go przeczytać i zastanowić się, co "Lewy" naprawdę chce im powiedzieć. Bez kary dla polskiego piłkarza jednak raczej się nie obejdzie. Niemiecka prasa przypomina, że przed ośmioma laty klub surowo ukarał inną gwiazdę - Philippa Lahma, który w wywiadzie dla "Sueddeutsche Zeitung" narzekał na zarządzanie klubem. Te słowa kosztowały go aż 50 tys. euro. Niemiecka prasa zastanawia się, czy wywiad "Lewego" nie jest sygnałem, że zamierza odejść z Bayernu. Wprawdzie przedłużył kontrakt do 2021 roku, ale jak pokazują wydarzenia z ostatnich tygodni, długoterminowe umowy nie są w stanie powstrzymać zawodnika w klubie jeśli naprawdę jest zdeterminowany do tego, aby odejść. MZ