Przed zwycięską wyprawą do Wolfsburga Bayern Monachium miał na koncie dwie porażki i remis w trzech ostatnich występach w Bundeslidze, do tego problemy w szatni i konflikt na linii piłkarze - trener. W piątek władze mistrzów Niemiec udzieliły publicznego wsparcia Niko Kovacowi, dostało się za to... dziennikarzom. Ci nie szczędzili słów krytyki piłkarzom, a jednym z najczęściej atakowanych był Robert Lewandowski. Odpowiedź kapitana polskiej kadry? Najlepsza z możliwych. W sobotę "Lewy" strzelił dwa gole Wilkom z Wolfsburga, przy trzeciej bramce zanotował asystę i poprowadził zespół do arcyważnego zwycięstwa. "Robert pokazał klasę i zrobił swoje, zresztą zawsze to robi. Nawet jak nie strzela" - pochwalił Hasan Salihamidzić, dyrektor sportowy Bayernu. A media znów zaczęły zachwycać się wyczynami snajpera. Tym razem Lewandowski nawet nie zatrzymał się przy żądnych rozmowy żurnalistach, mecz skomentował za to na Twitterze. "To zwycięstwo dedykuję naszym kibicom, którzy wspierają nas w dobrych i złych chwilach" - napisał "Lewy". Snajper Bayernu przemówił na murawie, a jego znakomita gra nie umknęła uwagi fachowców. "Jest podwójnym zwycięzcą meczu. Dał drużynie wyzwolenie z kryzysu, ulgę i czystą radość. Wywarł duży wpływ na grę całego zespołu. Czasami cofał się nieco głębiej i wprowadzał piłkę świetne do skrzydłowych" - chwali oficjalna strona Bundesligi króla strzelców minionego sezonu. "Wolfsburg to jego ulubiony rywal" - piszą Niemcy, nawiązując do spektakularnych pięciu goli zdobytych w dziewięć minut przez Polaka. Właśnie w starciu z Wilkami. Przy okazji Robert Lewandowski wpisał się na listę strzelców w lidze po 251 minutach bez zdobytego gola. Przeciw Wilkom ma na koncie 18 bramek w 16 rozegranych meczach.