Robert Lewandowski, wraz z kolegami z Bayernu Monachium, uczcił minutą ciszy pamięć zmarłego w sobotę piłkarza VfL Wolfsburg Bernarda Malandy-Adje.
Samochód, którym podróżował młody Belg wpadł w poślizg i wypadł z drogi uderzając w drzewo. Siedzący na tylnym fotelu Junior Malanda wyleciał z auta przez przednią szybę.
"Nadal jesteśmy w szoku. Ciężko jest uświadomić sobie, że już go nigdy nie zobaczymy. Junior marzył o grze w reprezentacji, a do tego chciał zdobywać trofea w barwach Wolfsburga. Malanda był zawsze uśmiechnięty. Nie dało się go nie lubić" - powiedział Klaus Allofs, dyrektor sportowy "Wilków".
Malanda, który w tym roku miał skończyć dopiero 21 lat, zawodnikiem Wolfsburga został w w połowie 2013 roku.