"Lewy" nie kryje w wywiadzie dla spiegel.de, że jest zawiedziony letnimi wzmocnieniami swojego klubu. Bawarczycy pobili swój rekord transferowy kupując Corentina Tolisso z Olympique Lyon za 41,5 mln euro, ale trudno porównywać ten transfer do wzmocnień PSG czy choćby obu klubów z Manchesteru. "Bayern musi coś wymyślić i być kreatywny, jeśli chce przyciągnąć piłkarzy światowej klasy do Monachium. Jeśli chce się osiągać sukcesy, to potrzebni są piłkarze, którzy zapewnią odpowiednią jakość" - powiedział Lewandowski. Stanowisko Polaka w kwestii transferów wyraźnie rozmija się z oficjalną linią klubu. Prezydent Bayernu Uli Hoeness powiedział niedawno, że nie ma zamiaru wykładać 100 mln euro na jednego piłkarza pomimo tego, że klub jest w świetnej kondycji finansowej. Polski napastnik przypomniał, że Bayern nigdy wcześniej nie wydał na piłkarza 40 mln euro, a w obecnej sytuacji na rynku jest to kwota "raczej przeciętna". "Lewy" podkreślił, że różnica pomiędzy wydatkami na transfery Bayernu a PSG jest "naprawdę ogromna". Szefowie francuskiego giganta wyłożyli 222 mln euro na ściągnięcie Neymara, a transfer Kyliana Mbappe ma zamknąć się w kwocie 180 mln euro. "Paryżanie kupili skład światowej klasy, ale trzeba poczekać, by stwierdzić, czy jest to również drużyna światowej klasy" - podkreślił "Lewy" i dodał, że atutem Bayernu jest doświadczenie. Wielu obserwatorów futbolu krytykuje PSG za psucie rynku i otwarte lekceważenie przepisów finansowego fair-play. Robert Lewandowski także jest zdania, że prawo nie powinno zostawiać bogatym klubom furtki, dzięki której mogą obejść niewygodne dla nich regulacje. "UEFA musi przyjrzeć się wielkim transferom, do jakich doszło tego lata i wspólnie z FIFA opracować sposób, jak pozbyć się luk w przepisach" - zaapelował Lewandowski. MZ