Taką postacią, której głos jest słyszalny również w gabinetach szefostwa Bayernu, niewątpliwie jest były kapitan monachijskiej drużyny Lothar Matthaeus. Legenda niemieckiego futbolu, niejako w kontrze do słów prezesa mistrza Niemiec Uli Hoenessa oraz dyrektora generalnego Karla Heinza-Rummeniggego, którzy już zaczęli gasić wizerunkowy pożar, stanął w obronie Lewandowskiego. - To, co Robert powiedział, nie jest wcale naganne, ponieważ nie wyraził się ze szkodą dla całego klubu, ale tylko podkreślił, jak bardzo utożsamia się z Monachium" - przekonuje w swoim cotygodniowym felietonie dla "skysport.de" Matthaeus. - Robert nie powiedział też nic przeciwko swoim kolegom z drużyny, a jedynie wypowiedział się z punktu widzenia najlepszego piłkarza, który pragnie konkurencji na wyższym poziomie, aby wygrywać tytuły międzynarodowe - zaznaczył ongiś znakomity piłkarz. Smaczku pewnego rodzaju niesubordynacji Lewandowskiego, który w dalszym ciągu jest pracownikiem Bayernu i powinien respektować układ pracodawca - pracownik (nawet mając status gwiazdy), jest zachowanie piłkarza na Twitterze. Otóż "Lewy", bez bawienia się w dyplomacje, postanowił wykorzystać na popularnym portalu społecznościowym swoje "zasięgi" i podał dalej stanowisko Matthaeusa. Warto dodać, że słynny reprezentant Niemiec często docenia klasę naszego asa. Zrobił tak zaraz po dwóch pierwszych kolejkach tegorocznego sezonu Bundesligi, gdy reprezentant Polski zapisał na swoim koncie trzy bramki i objął prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców. - Robert Lewandowski jest ubezpieczeniem na życie dla Bayernu - stwierdził Matthaeus. AG