Wojciech Górski, Interia: Jest 5 października 2022 roku, Bayer Leverkusen zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Bundesligi. Klub zwalnia Gerardo Seoane i zatrudnia Xabiego Alonso. Pamiętasz atmosferę jaka panowała wówczas w klubie? Mateusz Kurt, trener pracujący w strukturach Bayeru Leverkusen: - Atmosfera ewidentnie nie była zbyt dobra. Czuć było nerwowość, że taki klub jak Leverkusen jest na pozycji spadkowej. To rzadko spotykana sytuacja w takim klubie. 5 października przyszedł trener Xabi Alonso, a klub dał mu zaufanie i czas do pracy. Myślę, że w pełni to wykorzystał. Tamten sezon ukończył już na wysokiej pozycji, a od nowego sezonu stworzył coś wyjątkowego. Co trener Xabi Alonso zmienił w drużynie? - Zacząłbym od tego, że przede wszystkim klub przed sezonem zrobił wyśmienite transfery, które były bardzo przemyślane. A jeśli chodzi o trenera Alonso - dopasował drużynę, poprawił atmosferę, której praktycznie nie było, w momencie w którym przychodził. Potrzebował do tego czasu. Stworzył jedność. W klubie, w szatni. I stworzył system gry, który jest bardzo trudny dla przeciwnika. Oglądamy styl gry Leverkusen i widzimy, że to drużyna, która wymienia bardzo dużo podań i ma bardzo wysokie posiadanie piłki. Każdy ruch, każde podanie jest przemyślane. Każdy zawodnik wie, co ma robić. To co wyróżnia Xabiego Alonso, to fakt, że jako były zawodnik, a aktualnie trener, bierze udział w treningu. Pokazuje, motywuje, rozmawia z zawodnikami. Myślę, że to też dużo daje i spowodowało dużą zmianę w drużynie. Na co się to przekłada? - W tym sezonie Bayer stracił tylko jednego gola po utracie piłki. To pokazuje, że Alonso stworzył bardzo dobrą pracę defensywną drużyny. To jedna rzecz. A druga - jako trener uważam, że Bayer z kontrataku jest jedną z najlepszych drużyn nie tylko w lidze, ale i w Europie. I jeszcze jedna ważna kwestia. Tak jak powiedziałem, każdy zawodnik wie, co ma robić, ale w zespole jest taki zawodnik jak Florian Wirtz, który swoją indywidualnością robi niesamowitą różnicę. Jemu nie musisz mówić, co ma robić, bo to chłopak, który przez jeden zwód, jeden balans ciała, po prostu robi różnicę. To co można też zauważyć to fakt, że przy posiadaniu piłki drużyna Bayeru gra na jeden-dwa kontakty. Jako trener, mogę podkreślić kilka wskazówek, które przekazuje Alonso: pierwszy kontakt jest zawsze do przodu. Z trenerskiego punktu widzenia uważam, że to bardzo ważne i warto, by inni także zwracali na to uwagę. Zawodnicy Bayeru praktycznie nie stoją też plecami do bramki, zwracają na otwartą pozycję. Jeżeli to się zdarza, to tylko Patrikowi Schickowi czy Victorowi Boniface’owi (to zawodnicy na tak zwaną "ścianę"), którzy posyłają piłkę od razu albo do tyłu, albo do boku. Zawodnicy z bocznych sektorów, jak Grimaldo, czy Frimpong już wiedzą, co mają z piłką zrobić. Ścinają w stronę bramki lub jednym kontaktem próbują wrzucać piłkę do środka. Kolejnym z aspektów, na jakie Alonso jako trener zwraca uwagę, jest ustawienie stopy i ustawienie ciała, co powoduje dużą lepszą jakość podań oraz strzałów. To wyróżnia Leverkusen w tym sezonie. Drużyny przeciwne mają z tym ogromne problemy. To moim zdaniem kluczowe elementy techniczne i piłkarskie, jakie można zaobserwować w drużynie. Czynna aktywność Alonso na treningach pomaga w przekazywaniu informacji? - Komunikacja, zarówno w drużynie, jak i ogółem w klubie, jest absolutnie kluczowa. Trener Alonso dużo rozmawia z zawodnikami, daje im także dużo spokoju, dużo zaufania. To ma przełożenie na boisko. Myślę, że jako szkoleniowiec traktuje wszystkich zawodników równo. Zespół ma też dużą samodyscyplinę. Bayer zachwyca, ale same początki nie były dla Alonso łatwe. Wygrał tylko jedno z pięciu pierwszych spotkań, pod koniec sezonu zespół też złapał zadyszkę. Co twoim zdaniem było największym wyzwaniem, z którym musiał się mierzyć po objęciu klubu? - Myślę, że właśnie komunikacja była pierwszą przeszkodą w klubie. Razem z bratem Martinem byłem na dwóch otwartych treningach na początku pracy Alonso. Powiem ci, że komunikacja z zawodnikami była bardzo ciężka. Potrzebowali dużo czasu na pokazanie i przyswojenie ćwiczeń, na wytłumaczenie ćwiczeń. To wymagało czasu, zanim słowa Alonso do nich trafiły. Taktyczne sprawy też były aspektem, którego w pewnym momencie zawodnicy nie potrafili jeszcze przetworzyć. Trener musiał też pokazać, że zasługuje na zaufanie ze strony klubu. Im dłużej Alonso był w klubie, tym rosło zaufanie do niego i wiara w jego metody. Myślę, że to najważniejsze aspekty, których potrzebował Alonso od października 2022 roku, aż do końca zeszłego sezonu. To były rzeczy, które zwyczajnie wymagały czasu. Tak jak mówisz, początki były trudne, bo nikt w niego do końca nie wierzył. Przed przejściem do Leverkusen Alonso nie był trenerem z najwyższej półki. To była jego pierwsza praca na tak wysokim poziomie. - Dokładnie, wcześniej pracował z drugą drużyną Realu San Sebastian. Takie rzeczy są zawsze kwestią czasu, zaufania, komunikacji i atmosfery w szatni. Te czynniki spowodowały, że trzeba było poczekać na dobry moment. Ten przyszedł w przerwie między sezonami i od początku tego sezonu widać już skutki ciężkiej i intensywnej pracy. To praca długoterminowa - ważne jest zaufanie, by nie zmieniać co chwilę trenerów. Taki trener jak Alonso wykorzystał to w stu procentach. Jest jakiś moment, który odbierasz jako przełomowy? Bo nawet w tym sezonie było sporo trudnych momentów. Jak choćby kontuzja Boniface’a, dwumecz z Karabachem, były też ciężkie chwile z Dortmundem czy Stuttgartem, kiedy Bayer przegrywał do przerwy i musiał odrabiać straty. A może jako przełomowy odbierasz któryś z meczów z Bayernem Monachium? - Myślę, że te momenty, które wymieniłeś zbudowały całość i jedność klubu. Pokazały, że pod presją zawodnicy mogą dalej grać znakomicie i mimo ciężkich momentów robić swoje, stworzyć różnicę na boisku. Myślę, że zaufanie trenera do zawodników i odwrotnie - zawodników do trenera - w tych trudnych momentach pokazuje, że oni potrafią to unieść. Mają też wypracowane większość podań, sytuacje meczowe, pod każdą sytuację boiskową i każdego przeciwnika. To pokazuje, że drużyna może grać pod presją. Mimo że mają negatywny wynik, przegrywają, stracą bramkę, to grają swoje. I jest kwestią czasu, kiedy padnie bramka dla Leverkusen. Wtedy stają na nogi i znów grają swoją piłkę. Patrząc z zewnątrz - Bayer jest najbardziej ekscytującą drużyną w całej Europie. Raz - nie przegrywa w ogóle. Dwa - gra bardzo widowiskowo. Trzy - mecze, wygrywane w końcówkach, gwarantują niesamowite emocje. Z boku Leverkusen wygląda wręcz na drużynę idealną: mocną w defensywie, widowiskową w ataku i z niezłomnym mentalem. A jak odbierana jest wewnątrz klubu? Jaka jest twoja optyka? - Tak jak powiedziałeś, 43 mecze bez porażki, to już na pewno nie jest przypadek. Sezon jest wyjątkowy w całej historii klubu. Pierwsze mistrzostwo, to coś wspaniałego i wyjątkowego. Jako trener widzę, że ten sukces nie wziął się z przypadku. Klub ma szansę na trzy tytuły w tym sezonie, ale Alonso już dokonał czegoś, czego nikt nie dokonał przed nim. Wrócę jeszcze do twojego pytania o kontuzję Boniface’a. Ta sytuacja, czy czas, w którym kontuzjowany był Schick, pokazała, że niemal każdego zawodnika w tej drużynie da się zastąpić i zespół wciąż funkcjonuje dobrze, a każdy piłkarz jest przez Alonso traktowany na równi. Każdy zawodnik, gdy dostaje swoją szansę, to ją wykorzystuje. Na początku na pewno było widać lukę, gdy Boniface nabawił się kontuzji, ale mimo tego czy Schick, czy inni wykorzystywali swoje szanse. Na wielu pozycjach Leverkusen ma szeroką kadrę. Nie ma Boniface’a - wskakuje Schick i strzela ważne gole. Wypada Exequiel Palacios, to wchodzi Robert Andrich i gra na tyle dobrze, że jest powołany do reprezentacji Niemiec. Wypada Odilon Kossonou, wchodzi Josip Stanisić i strzela gola Bayernowi, grając do tego dobrze w defensywie. Zastanawiam się jednak, czy zgodzisz się ze mną, że jest w Bayerze piłkarz niezastąpiony - i to poza Florianem Wirtzem, który jest zupełnie inną historią. To Alejandro Grimaldo. Gdyby wypadł, Alonso mógłby mieć problem, bo nie ma drugiego takiego zawodnika w drużynie. - Powiem ci, że zgadzam się w stu procentach. Ze względu na to, że hiszpański zawodnik posiada niesamowitą lewą nogę i robi niesamowitą różnicę. Czy to w podaniach, czy to we wrzutkach, czy strzałach. Robi różnicę w Bundeslidze i w europejskich pucharach. Dzięki niemu lewa strona funkcjonuje znakomicie. Jego indywidualne umiejętności dają przewagę na tej flance. Gdyby wypadł na dłuższy okres, trudno byłoby zastąpić go przede wszystkim w grze do przodu, bo jego wrzutki z lewej nogi są wyjątkowe. Tak samo strzały z rzutów wolnych i z dystansu są tak dopracowane, że po prostu trudno byłoby go zastąpić. Działania Alonso przekładają się jakoś na pozostałe obszary działania klubu? - Podzieliłbym to na dwa punkty. Alonso jest przykładem dla innych trenerów, ale także dla zawodników, gdyż sam jako piłkarz rozwijał się u boku znakomitych trenerów. Jest też przykładem jako człowiek, bo trener Alonso jest bardzo spokojny, otwarty dla innych ludzi oraz zrównoważony. Za ważny punkt uważam też, że jest motywacją dla młodych zawodników. Szkoleniowiec daje szanse trenować młodym zawodnikom z pierwszą drużyną. Chodzi mi tutaj o zawodników z U19, jak np. jeden z polskich piłkarzy grających w tym zespole, David Widlarz. To młodzieżowy reprezentant Polski. Widlarz miał już okazję trenować z pierwszym zespołem pod wodzą Xabiego Alonso. To duża motywacja dla młodych zawodników i ma duży wpływ na funkcjonowanie innych segmentów klubu. Poza Alonso chwaleni są zarządzający klubem - Fernando Carro i Simon Rolfes. Gdy spojrzałem ostatnio w sytuację kontraktową, wygląda to znakomicie. Po sezonie kończą się kontrakty jedynie wypożyczonym Josipowi Stanisiciowi i Borji Iglesiasowi, a reszta, poza Jonathanem Tahem, ma kontrakty ważne przynajmniej do 2026 roku. - Uważam, że fakt, iż Alonso zdecydował się pozostać w klubie był oznaką dużej wdzięczności dla klubu. Widać, że nie "poszedł w pieniądze", ale po prostu jest człowiekiem. Widać, że jego praca tutaj nie jest jeszcze skończona, ale ma jeszcze wizję dla Bayeru. Myślę, że zawodnicy, którzy zostaną, w przyszłym sezonie też będą walczyć o mistrzostwo Niemiec, w Pucharze Niemiec i w europejskich pucharach. Uważam, że Leverkusen znów będzie odgrywać kluczową rolę w piłkarskim świecie. Tutaj chciałbym nie tylko uwzględnić bardzo dobre zarządzanie klubem, ale również podkreślić znakomitą pracę Sławomira Czarnieckiego w strukturach klubu. Spodziewałeś się, że Alonso zostanie w klubie? To z pewnością ma duże znaczenie dla piłkarzy w kontekście ewentualnych transferów. - Było dużo spekulacji na ten temat. Ja osobiście myślałem, że odejdzie. Przede wszystkim ze względu na to, że pojawiła się oficjalna informacja, iż Juergen Klopp opuszcza Liverpool. Myślałem, że tam właśnie będzie chciał odejść Alonso. Teraz jestem oczywiście zachwycony i myślę, że tak cały klub jest mu wdzięczny, że zostaje, tak on, zdobywając mistrzostwo i zostając w klubie, także odwdzięcza się za to, że dostał szansę i zaufanie, a jego wizja pracy w Leverkusen się nie skończyła. Wiem, że byłeś na ostatnim meczu między Bayerem a Werderem, rozstrzygającym tytuł mistrzowski. Jak przebiegało świętowanie? - Jeżeli chodzi o mnie to dosyć spokojnie (śmiech). Byłem na meczu, na trybunach, ale nie wbiegałem na dół na boisko. Słyszałem, że kibice do godziny 22-23 byli jeszcze na stadionie i świętowali. A miasto, knajpy i restauracje, oczywiście bawiły się do białego rana. Kibice sprawili, że miasto żyło. Ludzie wieszali na oknach, płotach i słupach różne szale, koszulki, miniaturki z podobizną trenera Alonso. Pojawiła się nawet naklejka zmieniająca nazwę ulicy na "Xabi-Alonso-Allee", więc jeśli chodzi o klub i miasto, w niedzielę wieczorem aż do poniedziałku, to było coś wyjątkowego. Każdy tym żył, było bardzo emocjonalnie. Prawdziwy szok, takie coś przeżyć. Co ten tytuł zmienia dla Bayeru Leverkusen? Zamiast "Neverkusen", słychać już "Neverloosen"... - Dokładnie tak. To ostateczne zerwanie z łatką "Vicekusen", Bayer będzie już klubem mistrzowskim. To historyczne mistrzostwo, więc dla kibiców, którzy przeżyli to osobiście, to niezwykle emocjonalne momenty. Oprócz tego, klub ma jeszcze dwa tytuły do wygrania w tym sezonie. Jeżeli uda nam się je wygrać, będzie to coś wyjątkowego. Taka sztuka udała się naprawdę nielicznym klubom. A jak odbierany jest ten sukces wewnątrz klubu? Ze spokojem, czy z nadzieją, że w kolejnych sezonach uda się nawiązać długofalową walkę z Bayernem Monachium, albo być niemieckim numerem dwa w miejsce Borussii Dortmund? - Aktualnie wydaje mi się, że wszystko brane jest z dużym spokojem. Ale pod kątem przyszłości klub ma wizję, by co sezon grać o mistrzostwo lub przynajmniej być w pierwszej trójce. By zastąpić lub być konkurentem dla Borussii Dortmund i RB Lipsk, a także co sezon walczyć z Bayernem o mistrzostwo. Poprzez dobrą pracę zarządzających klubem, dobre transfery, myślę, że Bayer Leverkusen jest klubem, który ma przed sobą bardzo ciekawą przyszłość. Pod każdym względem - czy jest to pierwszy zespół, czy drużyny młodzieżowe. Klub z Leverkusen pokazuje, że myśli cały czas długofalowo i wszystkie transfery i działania w każdym segmencie klubu, są przemyślane. Rozmawiał: Wojciech Górski