W poprzedniej kolejce po serii dziesięciu meczów bez porażki Vfl przegrał 1-2 z Werderem Brema. Odpadł też z Pucharu Niemiec. W tym sezonie Kamiński najczęściej był w podstawowym składzie - na 18 meczów, 13 razy grał od pierwszej minuty. 11 ostatnich meczów był w wyjściowej jedenastce. Tym razem zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Bayernostatnio też przeżywał problemy. Trzy mecze z rzędu zaledwie zremisował i przed spotkaniem z Vfl stracił nawet pierwsze miejsce w tabeli. Zespół z Monachium wyprzedził Union Berlin. Dawno Bayern nie miał takich problemów w drugiej części sezonu. Zwykle na tym etapie miał już dość bezpieczną przewagę i mógł się skupiać na europejskich pucharach. Rok temu miał na koncie 43 punkty, dwa lata temu 42, a teraz 37. Tylko dwa razy w ostatnich dziesięciu latach nie był liderem na początku rundy rewanżowej. Faworytem i tak był Bayern, bo akurat Vfl to jeden z tych zespołów, z którym zwykle nie miał problemów. Nie przegrał z zespołem z Woflsburga od 19 spotkań. I to się błyskawicznie potwierdziło, choć początek to spore problemy gości pod własnym polem karnym. W ciągu kilkudziesięciu sekund trzy razy stracili piłkę, ale Vfl nie potrafiło tego wykorzystać. Bayern szybko się pozbierał i objął prowadzenie. Z lewej strony Kingsley Coman tak zagrał, że podania nie sięgnął Thomas Mueller, za to podkręcona piłka zaskoczyła Koena Casteelsa. Mistrzowie Niemiec poszli za ciosem. Tym razem zaatakowali prawą stroną. Joao Cancelo wypatrzył Comana i idealnie podał na jego nogę, a Francuz z pierwszej piłki trafił do siatki. Nie minął kwadrans, a goście prowadzili 2-0. I nie zamierzali na tym poprzestać. Joshua Kimmich podał z rzutu wolnego, a tym razem Mueller głową zdobył trzecią bramkę dla Bayernu. To była dopiero 19. minuta spotkania. Pierwsza bramka w Bundeslidze Jakuba Kamińskiego Niko Kovac, trener Vfl zastanawiał się, co zrobić i już w 30. minucie zrobił pierwszą zmianę. Na boisko wpuścił Kamińskiego, a do tego wrócił do ustawienia z czterema obrońcami. Gospodarze fatalnie grali w obronie, ale w ataku udawało im się tworzyć okazje, tyle że byli nieskuteczni. Pierwszy celny strzał dopiero w 35. minucie oddał Mattias Svanberg. Gospodarzom udało się zdobyć gola tuż przed przerwą, a w roli głównej wystąpił Polak. Zagrał do Paulo Otavio, wbiegł w pole karne, dostał podanie zwrotne od Brazylijczyka i Vfl miało w końcu powód do optymizmu w tym spotkania. Dla Kamińskiego był to pierwszy gol od przyjścia do Bundesligi. Vfl zwietrzyło szansę, że może jeszcze nie wszystko stracone. I po zmianie stron spróbowali odmienić losy meczu. Mieli kilka dobrych okazji, ale znów dała o sobie znać nieskuteczność. Świetną sytuację zmarnował Svanberg, który z kilku metrów nie trafił w bramkę. Bayern pół godziny w osłabieniu W 54. minucie gospodarze zyskali kolejny argument - drugą żółtą kartkę, a po chwili czerwoną zobaczył Kimmich. Vfl miało ponad pół godziny, by wywalczyć choćby punkt. W 61. minucie po świetnym dośrodkowaniu Kamińskiego Bato Baku uderzył głową, ale w środek bramki. Czas uciekał i zamiast gola dla gospodarzy, to Bayern, mimo gry w osłabieniu, podwyższył. Musiala dostał piłkę i pobiegł na bramkę, a po drodze kilku zawodników nie potrafiło go zatrzymać i mecz był właściwie rozstrzygnięty. W 80. minucie Wolfsburg wykorzystał grę w przewadze i po mocnym uderzeniu Svanberga z pola karnego było 2-4. Emocje jeszcze były, bo Vfl strzeliło gola, ale sędzia odgwizdał faul na zawodniku gości.