Wspaniałą serią Roberta Lewandowskiego z sezonu 2020/21 żyli nie tylko kibice z Polski i Niemiec. Fascynujący wyścig z czasem i historią obserwowała cała Europa. W ostatniej kolejce Bundesligi "Lewy" zdobył wówczas bramkę numer 41, pobijając tym samym niemal półwieczny rekord legendarnego Gerda Muellera. Wydawało się, że to będzie granica, do której nikt się nie zbliży przez lata. Tymczasem próbę poprawienia niebywałego osiągniecia podjął w bieżącym cyklu Harry Kane. Na dwie serie gier przed końcem rywalizacji ma na koncie 36 trafień. Ależ prezent dla Barcelony. Szaleństwo na trybunach. Cios w 100. minucie meczu Kane wypada z gry. Niebotyczny rekord Lewandowskiego poza zasięgiem Wszystko wskazuje jednak na to, że o pobiciu rekordu Kane może zapomnieć. Nie przeszkodzą mu w tym rywale, lecz kłopoty zdrowotne. Kapitan reprezentacji Anglii zmaga się z kontuzją pleców. - Wszyscy ofensywni zawodnicy, którzy zagrali z Realem Madryt, nie mogą wziąć udziału w meczu z Wolfsburgiem. Kane zmaga się z urazem pleców. Gnabry może nie zdążyć na mistrzostwa Europy. Sane jest w trakcie leczenia i raczej opuści obie kolejki. Jamal podobnie, też raczej nie zagra w dwóch spotkaniach - meldował na przedmeczowej konferencji prasowej trener Bawarczyków, Thomas Tuchel. Kolejne złe wieści dla Bayernu. Zwrot akcji, kandydat znów zmienił zdanie Ostatni mecz sezonu "Die Roten" zagrają przeciwko Hoffenheim. Nawet jeśli Kane pojawi się na murawie, zapewne trudno mu będzie pokonać bramkarza rywali pięć razy. To oznacza, że rekord Lewandowskiego niemal na pewno pozostanie nietknięty. Po raz pierwszy od 12 lat Bayern zakończy sezon bez żadnego trofeum na koncie. Ustępujący mistrz Niemiec wciąż nie jest pewny nawet tytułu wicemistrzowskiego. W tej chwili do drugiego w tabeli VfB Stuttgart traci punkt. Ma jednak jeden mecz do rozegrania więcej.