Bouna Sarr wybrał się na weekend do Francji, by odwiedzić członków rodziny. W drodze powrotnej spotkał go niemiły incydent. Na lotnisku celnicy zainteresowali się jego bagażem, jednocześnie poddając zawodnika gruntownej rewizji osobistej. "Przylatujesz na lotnisko, czekasz na swój bagaż i spośród ponad 200 pasażerów akurat na ciebie puszczają psa, który wspina się po twoim ciele, jakbyś był dealerem albo kimś nieczystym. Pies reagował na proste pstryknięcie palcami celników! A zaraz potem słyszysz, że to tylko rutynowa kontrola"- napisał piłkarz Bayernu na instagramowym profilu, nie ukrywając oburzenia zaistniałą sytuacją. 30-latek spędził w pokoju zatrzymań ponad dwie godziny. Dokładnie przeszukano jego bagaż, wypytując o każdą kosztowność, którą przewoził. Zrewidowano również jego samego. Bouna Sarr zrewidowany. Celnicy odmawiają udzielenia informacji Sarr uważa, że cała akcja to przejaw dyskryminacji służb mundurowych wobec niego. Nie wiadomo, czy zdecyduje się złożyć w tej sprawie oficjalną skargę. Dziennikarze "Bilda", którzy napisali o incydencie jako pierwsi, zwrócili się do służb celnych z pytaniem, co znaleziono przy zatrzymanym piłkarzu. Nie otrzymali jednak wyczerpującej odpowiedzi na ten temat. Senegalski defensor jest zawodnikiem bawarskiego klubu od dwóch lat. W bieżącym sezonie nie rozegrał jeszcze meczu z powodu kontuzji kolana. Uraz wyklucza również jego udział w tegorocznych finałach MŚ. ZOBACZ TAKŻE: