Wczorajsza niespodziewana porażka Bayernu Monachium z Borussią Moenchengladbach sprawiła, że Union Berlin stanął przed niespodziewaną szansą objęcia fotelu lidera Bundesligi. Dodatkowej atmosfery dodawał fakt, że za tydzień Union będzie mierzył się właśnie z Bayernem. Klub z Berlina przed tym spotkaniem wgrał wszystkie wcześniejsze tegoroczne spotkania na krajowym podwórku, a dziś jego rywalem było ostatnie w tabeli Schalke. W teorii mógł być to wymarzony rywal. Problem jednak w tym, że Union ma kłopot z drużynami, które także nastawiają się głównie na obronę własnej bramki. Union Berlin nie wykorzystał szansy Trener Urs Fischer postanowił zaryzykować i posadził na ławce Sheraldo Beckera, uchodzącego za czołowego napastnika drużyny, lecz ostatnio mającego problemy ze zdobywaniem bramek. W ataku mecz rozpoczęli Sven Michel oraz Kevin Behrens, lecz przy stanie 0-0 Fischer już w 58. minucie zdecydował się posłać Beckera na boisko. Chwilę później na placu gry pojawił się drugi z napastników, którzy jesienią byli filarami drużyny - Jordan Siebatcheu. Te zmiany nie wpłynęły jednak specjalnie na przebieg spotkania i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Co ciekawe, dla Schalke był to już czwarty kolejny mecz zakończony remisem 0-0. To rekord Bundesligi. Union zaś przerwał serię wygranych meczów i zrównał się punktami z Bayernem Monachium. W tabeli zajmuje jednak drugie miejsce. Jeśli dziś swoje spotkanie wygra Borussia Dortmund, także zrówna się punktami z Bayernem i Unionem.