O transferze Lewandowskiego do Bawarii szczególnie głośno jest w Niemczech od początku lutego, kiedy poinformowała o nim włoska telewizja Sky Italia. Później doniesienia te "potwierdził" rekordzista pod względem liczby występów w reprezentacji Niemiec (150) Lothar Matthaeus. "Z tego co mi wiadomo, wszystko jest już prawie dopięte ze strony zawodnika. Pozostają zatem rozmowy między klubami" - powiedział w niedzielę Niemiec, który pełni obecnie rolę eksperta telewizyjnego, na antenie stacji Sky. Miejscowe media spekulują, że miałoby między zainteresowanymi klubami dojść do wymiany piłkarzy. Za Polaka do Dortmundu miałby się przenieść Mario Gomez, który w tym roku przegrał rywalizację w wyjściowym składzie Bayernu z Chorwatem Mario Mandżukicem. Mandżukica nie przeraża wizja walki o miejsce z Lewandowskim. Zapewnił, że te doniesienia nie spędzają mu snu z powiek. "Dlaczego miałbym się martwić? Kiedy do drużyny dołączają klasowi zawodnicy, to jest to coś dobrego" - powiedział 26-letni napastnik, który w piątek zmierzy się w Bundeslidze ze swoim byłym klubem - VfL Wolfsburg. Prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge wręcz alergicznie reaguje na pytania o transfer Polaka. "Cała ta historia wzięła się z jakiegoś hiszpańskiego bloga. To są spekulacje, które graniczą z kpiną" - grzmiał zdobywca trzeciego miejsca na mistrzostwach świata w 1982 i 1986 roku. Matthaeus podgrzał atmosferę, proponując kierownictwu Bayernu zakład. "Jeśli do sierpnia 2014 roku Lewandowskiego nie będzie w Monachium, przeproszę Uli Hoenessa (menedżera - przyp. red) i wpłacę 10 tysięcy euro na cele charytatywne. W przeciwnym razie to oni przeproszą mnie i sami wpłacą tę kwotę" - zaoferował na antenie telewizji Sky. Sam Polak także nie mówi nic konkretnego. "Latem, gdy skończy się sezon, usiądę z moim agentem i przemyślę wszystkie opcje" - skwitował na łamach gazety "Sport Bild". Napastnik jest związany z Borussią do 2014 roku i na razie nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu, choć klub starał się go do tego nakłonić. Te wahania nie wywołują jednak rozgoryczenia u dyrektora sportowego BVB Michaela Zorca. "Tak czasem bywa, trzeba to zaakceptować. Mamy dobre relacje z Robertem, nasza sytuacja jest dość komfortowa" - podkreślił. Wtóruje mu prezes klubu Hans-Joachim Watzke. "Byłoby dobrze, gdyby dotarł do nas jakiś pozytywny sygnał, ale nie musimy co tydzień powtarzać, że taki sygnał musi nadejśc" - uciął. Watzke dopuszcza także możliwość zatrzymania Polaka do końca jego kontraktu: "Zastanawiamy się nad tym poważnie. Jeśli zostanie, wzrośnie szansa zakwalifikowania się do kolejnej edycji Ligi Mistrzów, w której od początku sezonu zarobiliśmy już 39 milionów euro". Bayern nie jest jedynym klubem, z którym łączono 24-letniego napastnika. Wcześniej mówiło się o Manchesterze United, Realu Madryt, a także Paris St Germain. Drużyna z Dortmundu przebywa obecnie w Doniecku, gdzie w środowy wieczór zmierzy się w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Szachtarem. Trener ukraińskiego zespołu Mircea Lucescu nie może odżałować, że nie przyjął kiedyś Lewandowskiego do swojego zespołu. "To naprawdę znakomity zawodnik. Zaoferowano nam go przed pięcioma laty i do dziś się wściekam, że nie skorzystaliśmy z tej możliwości" - przyznał rumuński szkoleniowiec. Polski napastnik z Borussią wygrał niemal wszystko. Dwukrotnie zdobył mistrzostwo kraju i raz Puchar Niemiec. W tym sezonie ekipa z Dortmundu, w której gra również Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek, nie spisuje się już tak dobrze. Zajmuje wprawdzie drugie miejsce w tabeli, ale do lidera Bayernu traci po 21 kolejkach 15 punktów. Jeszcze nigdy w 50-letniej historii Bundesligi na tym etapie rozgrywek żadna z drużyn nie miała takiej przewagi. Lewandowski jest najlepszym strzelcem klubu. W tym sezonie trafił już czternaście razy i jest wraz z Stefanem Kiesslingiem (Bayer Leverkusen) oraz Mandżukicem liderem klasyfikacji strzelców Bundesligi.