Po dwóch remisach z rzędu Bayern stracił prowadzenie w tabeli Bundesligi, a dziś znów koncertowo zawalił mecz, który mógł spokojnie wygrać. I to zaledwie trzy dni po bardzo dobrym spotkaniu w Lidze Mistrzów z Interem! Bayern: najpierw powoli, jak żółw ociężale... Początkowo to spotkanie przypominało niedawne pucharowe starcie Bayernu w Pucharze Niemiec z Fortuną Kolonia. Wtedy mistrzowie Niemiec przez 25 minut niemal nie schodzili z połowy rywali, ale nie oddawali strzałów na ich bramkę. Teraz też z tym mieli problem. Stuttgart ustawił się bardzo defensywnie, ale każdą okazję do kontry starał się optymalnie wykorzystać. Była więc akcja Serhou Guirassy'ego, później zablokowane uderzenie Borny Sosy, ale tak naprawdę, to na boisku niewiele się działo. Stosunkowo młody zespół Bayernu (statystycy wyliczyli, że najmłodszy wyjściowy skład od 4,5 roku) nie przyspieszał tempa gry, męczył kibiców licznymi podaniami w środkowej strefie. Minęło jednak pół godziny i wreszcie coś zaczęło się dziać. Właśnie w tej 30. minucie wyśmienitą okazję zmarnował Mathys Tel - 17-latek, który po raz pierwszy grał dziś od początku spotkania w Bundeslidze. Został tym samym najmłodszym graczem Bayernu w historii, a zarazem czwartym najmłodszym w lidze - z grą w wyjściowym składzie. Strzał młodego Francuza, nazwanym latem następcą Roberta Lewandowskiego, odbił przed siebie instynktownie Florian Müller, ale już dobitkę Serge'a Ganbry'ego bramkarz VfB obronił lewą nogą w świetnym stylu. Później kolejną szansę miał Gnabry, aż w końcu swoje premierowe trafienie w Bundeslidze ustrzelił Tel, kończąc akcję Alphonso Davisa. Stuttgart był wtedy bezradny, ale w doliczonym czasie swoją szansę dostał. Tyle że Guirassy nie spodziewał się, że po dośrodkowaniu Sosy piłka minie obrońców i do niego dotrze. Wyrównanie Stuttgartu i szybka odpowiedź Bayernu Druga połowa byłą już bardziej żwawa, a zarazem ciekawsza. W 51. minucie goście wyrównali, trafił Guirassy. Sędzia trafienia jednak nie uznał, po obejrzeniu powtórki uznał, że Chris Führich faulował Joshuę Kimmicha, zabierając mu piłkę. A czy faulował? Na pewno delikatnie położył rękę na rywalu, ale nie tak by go przewrócić. Na pewno decyzja była mocno kontrowersyjna. Nie zraziła jednak gości, którzy już sześć minut później dopięli swego. Tym razem po kiepskim podaniu Daviesa do Jamala Musiali piłkę przejął Konstantinos Mavropanos, przebiegł dobre 25 metrów i dograł Führichowi. Kibice w Monachium musieli przeżyć szok. Szybko jednak doczekali się odpowiedzi mistrza Niemiec. W 60. minucie Musiala przywrócił bowiem Bayernowi prowadzenie. Mało tego, w 62. minucie sam na sam z bramkarzem był Gnabry i znów przegrał z nim pojedynek. VAR w akcji, Bayern traci punkty Stuttgart imponował ambicją. Nie atakował może zbyt często, ale za to z dużą jakością. W 74. minucie Guirassy huknął z dystansu w poprzeczkę. Później była jeszcze kolejna nieuznana bramka dla Stuttgartu po przejęciu piłki przed polem karnym Bayernu, ale tym razem faul na Kimmichu był ewidentny. Aż w końcu w 90. minucie piłkę przed bramką dostał Guirassy - trochę skiksował przy strzale, ale od razu po tym został nadepnięty przez Matthijsa de Ligta. Goście protestowali, Atakan Karazor zobaczył żółtą kartkę, ale arbiter postanowił jednak zobaczyć tę sytuację na monitorze. I ujrzał, czarno na białym, jak Holender fauluje rywala. A poszkodowany sam wymierzył sprawiedliwość i dał VfB sensacyjny remis 2-2. Bayerm Monachium - VfB Stuttgart 2-2 (1-0) Bramki: 1-0 Mathys Tel 36., 1-1 Chris Führich 57., 2-1 Jamal Musiala 60., 2-2 Serhou Guirassy 90. +2 z karnego Bayern: Neuer - Mazraoui (61. Stanišić), Upamecano, de Ligt Ż, Davies - Kimmich, Goretzka - Tel (61. Sane Ż), Musiala (82. Mane), Gnabry (82. Gravenberch) - T. Müller (68. Choupo-Moting). Stuttgart: F. Müller - Mavropanos (84. Stenzel), Anton Ż, Ito Ż - Silas (75. Perea), Karazor Ż, Ahamada Ż (84. Millot), Endo (75. Egloff), Sosa Ż - Tomas (46. Führich), Guirassy.