W samolocie do Japonii, który wystartował z Bawarii w poniedziałek, zabrakło dwóch czołowych postaci kierownictwa Bayernu Monachium - prezesa Jana-Christiana Dreesena oraz dyrektora sportowego Marco Neppe. Zmienili plany w ostatniej chwili, decydując się zostać w Niemczech. Chcą osobiście dopilnować finalizacji pozyskania Harry'ego Kane'a. Sęk w tym, że pojawienie się kapitana reprezentacji Anglii na Allianz Arenie wcale nie jest takie pewne, jak mogło się wydawać jeszcze przed paroma dniami. Tottenham żąda za swojego napastnika minimum 100 mln euro. Dwie pierwsze oferty "Die Roten" zawierały kwoty niższe. Bayern ma następcę Lewandowskiego. Nagła wizyta potwierdza, hit już blisko Gdzie zagra Harry Kane? Bayern Monachium za moment może zostać na lodzie Bawarczycy są świadomi oczekiwań finansowych strony angielskiej, a mimo to prowadzą negocjacje według klasycznych reguł. Gdyby wykazali większą determinację w tym temacie, być może Kane byłby już zawodnikiem mistrza Niemiec. Sprawa jednak nabiera komplikacji. Jak informuje RMC Sport, w ostatnich godzinach nastąpiło zbliżenie stanowisk między zawodnikiem a władzami PSG. W ekipie z Parc des Princes snajper londyńczyków ma zastąpić Kyliana Mbappe, który niemal na pewno nie wypełni obecnego kontraktu i odejdzie już tego lata. Transferowy rekord świata zostanie pobity? Gigant zgodzi się na ogromną sumę "L'Equipe" donosi, że w operację angażu Kane'a zaangażował się agent Roberta Lewandowskiego, Pini Zahavi. Skuteczność jego działań nie wróży dobrze szefom Bayernu. Jeśli na finiszu pertraktacji nie uczynią swojej oferty wybitnie atrakcyjną, ich dotychczasowe wysiłki mogą okazać się daremne. Kontrakt angielskiego napastnika z "Kogutami" zachowuje ważność do połowy 2024 roku. Zawodnik odmówił prolongaty umowy. Za cztery dni będzie obchodził 30. urodziny, tymczasem liczba zdobytych przez niego trofeów wciąż wynosi... zero.