Sytuacja w Bayernie Monachium nie jest dobra. W ciągu ostatnich czterech kolejek Bundesligi zespół trzy razy zremisował oraz przegrał z Augsburgiem. Niemieckie media i kibice zaczynają coraz mocniej podważać pozycję Juliana Nagelsmanna jako szkoleniowca Bawarczyków. Jego notowań nie poprawia zwycięstwo nad Barceloną w Lidze Mistrzów, bo "Duma Katalonii" grała naprawdę dobrze i stworzyła sobie wiele okazji bramkowych. Spięcie na linii Kimmich-Nagelsmann? W ostatni weekend przyszła wspomniana porażka z drużyną Rafała Gikiewicza. W 62. minucie Nagelsmann wpuścił skrzydłowego Serge'a Gnabry'ego za prawego obrońcę, Noussaira Mazraouiego. Kazał Joshui Kimmichowi przesunąć się na bok defensywy, gdzie pomocnik grał przez wiele lat. Nie spotkało się to jednak z entuzjazmem samego zainteresowanego, który wrócił na swoją ulubioną pozycję w 78. minucie po wejściu na plac gry Josipa Stanisicia. "Abendzeitung Muenchen" twierdzi, że Kimmich uważa cofanie do linii obrony za degradację. Ma to być kolejny kamyczek do ogródka 35-letniego trenera. Coraz częściej mówi się o tym, że jego kontakt z zawodnikami pogorszył się. "Bild" w poniedziałek rano pisał, że problemem byłego szkoleniowca Lipska może być dostępność na rynku Thomasa Tuchela, który niedawno został zwolniony z Chelsea. Ma on u naszych zachodnich sąsiadów dużą renomę, jest wymieniany w gronie najlepszych fachowców w kraju obok Juergena Kloppa i Hansiego Flicka. Nagelsmannowi wciąż do nich trochę brakuje. Teraz musi się skupić na sytuacji w Bundeslidze, bo do prowadzącego Unionu Berlin jego podopieczni tracą aż pięć punktów. Czytaj także: Młodzieżowiec drugi raz doznał fatalnej kontuzji. Piękne słowa kapitana!