We wtorek Bayern Monachium ogłosił, że wraz z zakończeniem sezonu Thomas Tuchel przestanie być trenerem zespołu. Mistrzowie Niemiec przegrali ostatnie trzy mecze - muszą odrabiać stratę jednego gola w dwumeczu z Lazio w Lidze Mistrzów, w Bundeslidze tracą osiem punktów do liderującego Bayeru Leverkusen, a z Pucharu Niemiec odpadł już 1 listopada po niespodziewanej porażce z trzecioligowym Saarbrucken. - W otwartej, dobrej dyskusji podjęliśmy decyzję o zakończeniu naszej współpracy latem za obopólną zgodą. Naszym celem jest przeprowadzenie sportowej reorganizacji z nowym trenerem na sezon 2024/25. Do tego czasu każda osoba w klubie jest wezwana do próbowania osiągnięcia maksimum w Lidze Mistrzów i Bundeslidze. Wyraźnie pociągam zespół do odpowiedzialności. Jesteśmy przekonani, że po porażce 1:0 z Lazio w Champions League, w rewanżu na wypełnionej po brzegi Allianz Arena awansujemy do ćwierćfinału, mając za sobą kibiców - powiedział w komunikacie Jan-Christian Dreesen, prezes klubu. Potencjalnymi następcami Tuchela mogą być Xabi Alonso czy Zinedine Zidane. Nazwisk przymierzanych do ekipy z Allianz Areny zapewne będzie sporo, bo wielu cenionych szkoleniowców jest obecnie lub niedługo będzie na bezrobociu - do tego drugiego przypadku należy chociażby Xavi Hernandez, który już zapowiedział odejście z Barcelony. Jaka przyszłość Thomasa Tuchela? Padają nazwy Manchesteru United i Barcelony A co będzie z samym Tuchelem? Jak podał świetnie poinformowany w kwestiach transferowych niemieckiego futbolu Florian Plettenberg ze Sky Sport, zwycięzca Ligi Mistrzów 2020/21 z londyńską Chelsea nie miałby problemu z powrotem na Wyspy Brytyjskie. "Zdecydowanie przygląda się Manchesterowi United. Informowaliśmy o tym kilka dni temu, teraz to ponownie potwierdzamy. Tuchel może sobie wyobrazić trenowanie "Czerwonych Diabłów" pewnego dnia. Nie uważa swojej misji w Premier League za zakończoną. FC Barcelona nadal jest dla niego interesującym tematem. Jest na jej liście" - napisał dziennikarz.