Szwajcarskie gazety piszą o skandalu. Wybitny karnista Mark Pieth w gazecie "Neue Zurecher Zeitung" mówi, że zaniechanie procesu dyskredytuje szwajcarski wymiar sprawiedliwości - dowody zostały zebrane, proces wlókł się niemiłosiernie, a oskarżeni robili wszystko, by go przedłużać. Niemcy mieli zadbać o to, by mundial w 2006 roku odbył się u nich, kupując kilka kluczowych głosów w czasie procedury przyznawania organizacji MŚ. Wydali w tym celu 10 milionów franków szwajcarskich (około siedmiu milionów euro). W sprawę zamieszani byli m.in. ówczesny wiceprezes FIFA i przewodniczący Franz Beckenbauer i szefowie Niemieckiego Związku Piłki Nożnej Theo Zwazinger i Wolfgang Niersbach oraz działacze FIFA. Sprawa wypłynęła w mediach w 2015 roku. Niemiecki Związek Piłkarski odrzucał zarzuty, ale przyznał, że przelał na konto FIFA 10 milionów franków. Proces rozpoczął się dopiero 9 maja przed szwajcarskim Federalnym Trybunałem Karnym. Od początku toczył się pod dyktando koronawirusa. Z powodu choroby COVID-19 wykrytej u wnuczki nie mógł zeznawać Niersbach, ponieważ został poddany kwarantannie. Zły stan zdrowia nie pozwolił na pojawienie się przed sądem byłego kapitana reprezentacji Niemiec, a później jej trenera Franza Beckenbauera. Później oficjalne zawieszenie procesu spowodowała pandemia i nałożone w związku z nią przez Szwajcarię zakazy. Ostatecznie sprawa została zakończona. Do rzekomego przestępstwa miało dojść 15 lat temu, co według szwajcarskiego prawa kwalifikuje się do przedawnienia. "Śledczy ministerstwa mieli dość czasu, żeby zamknąć sprawę, Trybunał zbyt długo się wahał, a koronawirus zamknął sprawę" - napisał szwajcarski dziennik "La Tribune de Geneve". FIFA i DFB zacierają ręce. Według prawa są niewinni, a oskarżeni będą teraz domagać się odszkodowań. Olgierd Kwiatkowski