Bunt, strajk, rewolta, niesubordynacja - takie określenia pojawiają się w kontekście rzekomych planów Roberta Lewandowskiego. Pisze o nich hiszpańska "Marca", a w ślad za nią sensacyjne doniesienia powielają media niemieckie. Sądną datą ma być 8 lipca. Bayern Monachium rozpoczyna wówczas zgrupowanie przed sezonem 2022/23. Jak czytamy, "Lewy" rozważa tego dnia zuchwałą absencję. Nieobecność na pierwszych zajęciach Bawarczyków miałaby ostatecznie potwierdzić determinację Polaka w dążeniu do zmiany klubowych barw. Lewandowski osiągnął wstępne porozumienie z Barceloną i nie bierze pod uwagę innych scenariuszy, jeśli chodzi o jego najbliższą przyszłość. Sęk w tym, że władze mistrza Niemiec nie zamierzają rozstawać się z siedmiokrotnym królem strzelców Bundesligi. Umowa polskiego snajpera z Bayernem wygasa dopiero za rok. - Kontrakt to kontrakt! Dokąd byśmy zaszli, gdyby zawodnik sam decydował, kiedy jego umowa jest jeszcze ważna, a kiedy już nie?! - pyta wzburzony prezydent klubu Herbert Hainer, cytowany przez "Bild". Lewandowski: Dumą i pychą nikt nie wygra W odpowiedzi Lewandowski też zadaje pytanie. Wydaje się, że nie mniej istotne. - Jaki piłkarz będzie chciał przyjść do tego klubu? Gdzie jest ta lojalność i szacunek? Dumą i pychą nikt nie wygra - to przestroga wygłoszona przez "Lewego" w poniedziałkowym podcaście Onetu. ZOBACZ TAKŻE: