Mandżukić strzelił dla Bayernu 18 goli w zakończonym sezonie Bundesligi i walkę o tytuł króla strzelców przegrał jedynie z Robertem Lewandowskim z Borussii Dortmund. "Lewy" już za kilka tygodni ma dołączyć do Bayernu, co nie jest na rękę Mandżukiciowi. "Nie wiem, czy chce podjąć rywalizację z Lewandowskim - powiedział prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge dla "FAZ". - Jeśli chce zostać, to nie będzie miał łatwego zadania". Chorwat może odejść z klubu już w najbliższym okienku transferowym, choć jego kontrakt z Bayernem ma wygasnąć dopiero za dwa lata, a władze klubu sygnalizowały, że są gotowe już teraz przedłużyć umowę z Mandżukiciem. Niespodziewanie piłkarza zabrakło w kadrze Bawarczyków na sobotni finał Pucharu Niemiec. Trener Pep Guardiola nie chciał wyjaśnić szczegółów, przyznał jedynie, że sam tak zadecydował. Mandżukić nie pojechał nawet z drużyną do Berlina, zabrakło go także na fecie. "To była jego decyzja, że przedwcześnie pojedzie na zgrupowanie reprezentacji swojego kraju" - powiedział dla "Bildu" niezadowolony prezes Bayernu. Zachowanie Mandżukicia jest wyraźnym afrontem wobec szefostwa, trenera i po części także wobec kolegów. "Szkoda. Klub i piłkarze chcieliby, aby każdy zawodnik był obecny na fecie. W zeszłym roku mieliśmy znakomity sezon, w tym także, a Mario miał w tym udział" - dyplomatycznie wypowiedział się kapitan Bayernu Philipp Lahm. "Dzisiaj nie mogę powiedzieć, jak to się skończy. Ma jeszcze dwuletni kontrakt i jeśli chce odejść, to on albo jego doradca musi się do nas zgłosić" - powiedział Karl-Heinz Rummenigge.