Tych obrazków, które można było oglądać zaraz po zakończeniu spotkania BVB z wicemistrzem Bundesligi, kibice długo nie zapomną. Nagromadzone emocje totalnie zeszły z 35-letniego Piszczka i były reprezentant Polski totalnie się rozkleił. Nie wstydził się łez, a w takiej reakcji "pomogli" mu koledzy, którzy zaczęli fetować żegnającego z klubem kompana po blisko jedenastu latach. Piłkarza, który w Dortmundzie nie przez przypadek jest określany mianem jednej z legend BVB.Teraz swoją przyszłość "Piszczu" wiąże z klubem, grającym na czwartym poziomie rozgrywkowym w naszej lidze. LKS Goczałkowice-Zdrój od najmłodszych lat miały szczególne miejsce w sercu piłkarza. To w tej miejscowości spędził dzieciństwo, zaś jego ojciec pełnił obowiązki trenera. Teraz Piszczek senior jest wiceprezesem, a Łukasz od lat mocno wspiera klub, zakładając m.in. akademię BVB. A wkrótce sam będzie gwiazdą grającego w trzeciej lidze zespołu, a za jakiś czas być może zacznie się skupiać głównie na funkcji trenera. Łukasz Piszczek o kulisach przedłużenia kontraktu z Borussią W rozmowie z meczyki.pl "Piszczu" opowiedział, że nagromadzenie emocji sprawiło, iż przez ostatnie dwa tygodnie wylał więcej łez niż w całym dotychczasowym życiu. - Prawdopodobnie tak. Kumulacja emocji była tak duża, że trudno było się powstrzymać - przyznał defensor. Piszczek opowiadał, że w pewnym momencie już niewiele zapowiadało, iż w takim stylu dane mu będzie odejść z Borussii. Zdradził też trochę kulisów szatni, gdy w końcu zakomunikował trenerowi, że chciałby być przymierzany do swojej nominalnej pozycji. I czekał, aż nadarzy się okazja, by z niej skwapliwie skorzystać. "Piszczu" zdawał sobie sprawę, że nie może jej zmarnować. - Szansa na prawej obronie przyszła w ważnym momencie, a ja nie dałem po sobie poznać, że byłem długo poza grą. Złapałem rytm jak za dawnych lat. Czułem się świetnie. Samemu sobie udowodniłem, że ciągle trzymam wysoki poziom - powiedział sportowiec red. Tomaszowi Włodarczykowi.66-krotny reprezentant Polski ze szczegółami także potwierdził, iż po finale Pucharu Niemiec istotnie pojawiła się w dyskusji możliwość pozostania w klubie z Zagłębia Ruhry na jeszcze jeden sezon. - Tylko głupi nie zmienia zdania - odparł "Piszczu", lecz dodał, że po zbilansowaniu wszystkich za i przeciw, a przede wszystkim przedłożeniu rodzinnych spraw, uznał, że już nie ma odwrotu. - Zapadło za dużo ważnych decyzji, zwłaszcza rodzinnych. Pojawiłby się spory chaos, czego nie lubię - wytłumaczył.