Po tym, jak latem 2022 roku Robert Lewandowski zdecydował się odejść z Bayernu Monachium na rzecz FC Barcelona, Bawarczycy przez cały jeden sezon radzili sobie bez konkretnego zastępstwa za Polaka - "w jego buty" starał się przede wszystkim wchodzić dotychczasowy zmiennik, Eric Maxim Choupo-Moting, ale było jasne, że to jedynie rozwiązanie tymczasowe. Ostatecznie po roku na Allianz Arena zameldował się Harry Kane - żywa legenda Tottenhamu, która ruszyła do Niemiec szukać szans na wywalczenie w barwach "Gwiazdy Południa" najwyższych laurów. Jak na razie... z całą pewnością nie zawodzi on wśród "Die Roten", bo przed 11 listopada zdobył on aż 19 goli. Potem zaś przyszedł czas na starcie z 1. FC Heidenheim. Niemcy zarzucają to Lewandowskiemu, już nie ukrywają. Przypominają "egoistyczne zachowania" Bundesliga: Bayern Monachium - 1. FC Heidenheim. Harry Kane znów bohaterem w Bawarii Sobotnia potyczka już przed upłynięciem pierwszego kwadransa zaczęła układać się po myśli faworytów z Monachium. W 14. minucie długą piłkę w pole karne posłał Leroy Sane, a odbiorcą futbolówki okazał się wspominany już Kane. Anglik przyjął ją stojąc tyłem do bramki nawet mając "na plecach" jednego z rywali zdołał się odwrócić i wykonać świetny strzał, który przeleciał obok bramkarza Kevina Muellera. Podopieczni Thomasa Tuchela zdecydowanie dominowali na murawie - i to zaowocowało podwyższeniem prowadzenia przed przerwą. W 44. minucie Sane po raz kolejny wykazał się odpowiednią pomysłowością na boisku i dograł piłkę w kierunku Harry'ego Kane'a, który na wyskoku uderzył głową i po raz kolejny nie dał golkiperowi żadnych szans. Trafienie do szatni dało gospodarzom wiele spokoju, a mogło być nawet i 3:0, gdyby Bouna Sarr nieco wcześniej zdołał wykorzystać własną, niezwykle dogodną sytuację. Już po zmianie stron, w 58. minucie, duet Sane - Kane mógł dopisać kolejne trafienie do swojego konta, ale wówczas zabrakło naprawdę niewiele, aby Mueller skapitulował. Potem jednak nastąpił... fatalny ciąg zdarzeń dla "Gwiazdy Południa". W 67. minucie drużyna przyjezdna ruszyła z kontrą, która zakończona została podaniem Dinkciego do Tima Kleindiensta - ten z bliska pokonał Manuela Neuera i było już tylko 2:1 dla Bayernu. Nowy cios dla piłkarzy Tuchela nadszedł jednak nad wyraz szybko. Zaledwie trzy minuty później Kim Min-jae popełnił fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki i... podał ją wprost pod nogi Jana-Niklasa Beste, który świetnym strzałem uderzył wprost do siatki. To był remis - i niemała sensacja, ale Bayern prędko się ocknął. W minucie 72. "Die Roten" ruszyli z kolejną ofensywą, w trakcie której Kevin Mueller odbił mocny strzał Sane - futbolówka po krótkiej chwili trafiła jednak do Raphaela Guerreiro, który zakończył walkę w "szesnastce" zdobyciem gola. Ekipa z Bawarii ponownie triumfowała po chwilach "grozy" jakie wcześniej przeżyła. W 85. minucie kolejny cios zadał Choupo-Moting - doskonale obsłużony podaniem przez Mathysa Tela oddał on precyzyjny strzał głową i w ten sposób, jak się zdaje, odebrał całą nadzieję piłkarzom zespołu z Badenii-Wirtembergii. Rezultat już się nie zmienił - Bayern, po pewnych perturbacjach, zwyciężył ostatecznie 4:2 i umocnił swoją pozycję niemalże u szczytu tabeli Bundesligi. Niemcy chłodno o wynikach Kane'a. Stoją po stronie Roberta Lewandowskiego Bundesliga. Bayern po przerwie reprezentacyjnej wybierze się do Kolonii Kibice Bayernu przez najbliższe niespełna dwa tygodnie będą musieli przymusowo odpocząć od występów swoich ulubieńców ze względu na przerwę reprezentacyjną. Potem jednak, dokładnie 24 listopada, "Die Roten" wybiorą się do Nadrenii Północnej-Westfalii by zmierzyć się z 1. FC Koeln. Następnie, 29 listopada, mistrzowie Niemiec zagrają w ramach Ligi Mistrzów z FC Kopenhaga na własnym terenie. Potyczka ta zapowiada się bardzo ciekawie po tym, jak duńskie "Lwy" ograły po szalonym spotkaniu 4:3 Manchester United w poprzedniej kolejce Champions League. Warto przy tym nadmienić, że Robert Lewandowski, chcąc nie chcąc będący w korespondencyjnym pojedynku z Kane'em, kolejny występ w barwach FC Barcelona powinien zaliczyć 12 listopada o godz. 16.15 przeciwko Deportivo Alaves - i być może wówczas "Lewy" w pewien sposób "odpowie" Anglikowi długo wyczekiwanym i upragnionym golem.