Ten sezon w Bayernie Monachium był niezwykle trudny. Największe problemy zaczęły się jednak pod koniec marca, czyli wtedy, gdy zwolniony został Julian Nagelsmann. Kulisy tej decyzji są już powszechnie znane i wzbudzają niemały szok wśród kibiców. Okazało się bowiem, że niemiecki szkoleniowiec o swoim zwolnieniu dowiedział się z mediów, będąc na urlopie narciarskim w Austrii. Uli Hoeness ocenia tamtą sytuację jako "niedopuszczalną", podkreślając, że wyjazd Nagelsmanna po porażce z Bayerem Leverkusen również nie był na miejscu. Nieoczekiwany cel Bayernu Monachium. To od teraz numer jeden na liście życzeń Zwolnienie Nagelsmanna przebiegło w sposób "niedopuszczalny" - Ja nie byłem zaangażowany w zwolnienie Nagelsmanna. Herbert Hainer, jako przewodniczący rady nadzorczej, również został poinformowany o wiele za późno. To jest po prostu niedopuszczalne. W środę przed ostatecznym zwolnieniem Hasan Salihamidzić stanął przed moimi drzwiami i powiedział: "Chcemy to zrobić, a właściwie to już zdecydowaliśmy" - opowiada Uli Hoeness. - Decyzja niestety zbyt wcześnie wyciekła do mediów. Nie mieliśmy na to wpływu. Muszę jednak dodać, że nie podobało mi się, że Nagelsmann pojechał na narty po porażce z Leverkusen. To nie powinno mieć miejsca - dodał Niemiec. Uli Hoeness opowiedział również, że kibice Bayernu przyjeżdżali specjalnie do niego, aby rozmawiać o przyszłości "Die Roten". To oznacza, że nie mieli najmniejszego zaufania do obecnych władz. - Przyjechali specjalnie, aby zobaczyć się ze mną w Tegernsee. Nawet ludzie z 'Schickerii' (stowarzyszenie ultrasów Bayernu) powiedzieli: "Proszę, upewnij się, że nasz Bayern znów wyjdzie na prostą" - wspomina legenda klubu ze stolicy Bawarii. Hoeness torpeduje decyzję Kahna i Salihamidzicia Oliver Kahn w trakcie swoich rządów nie utrzymywał zbyt dobrych relacji z piłkarzami, wielokrotnie winiąc ich za złe wyniki zespołu. Również przez to były bramkarz rozstawał się z "Die Roten" w niezbyt przyjemnej atmosferze. Uli Hoeness w rozmowie z Suddeutsche Zeitung tłumaczy, że słaba gra zawodników mogła być spowodowana jedną z decyzji ówczesnego zarządu. - Kahn i Salihamidzić zrobili duże dobrego, ale kilka decyzji budziło spore wątpliwości - zaczął kurtuazyjnie ulu Hoeness. - Jeśli daje się piłkarzom cztery i pół tygodnia urlopu, to trzeba potem przynajmniej sześciu tygodni przygotowań. A my mieliśmy na to tylko dwa i pół tygodnia. Niektórzy z naszych piłkarzy nie grali od początku listopada do połowy stycznia. Jak wówczas mieli być w dobrej formie? Ja w czasie kariery piłkarskiej nigdy nie miałem czterech tygodni urlopu. Jestem przekonany, że Thomas Tuchel miał problem w drugiej części sezonu, bo niektórym zawodnikom po prostu brakowało kondycji - skwitował Hoeness. A więc jednak. Bayern Monachium wprost o Lewandowskim. Jest mocna zapowiedź