Obrońcy tytułu pojawili się na obiekcie Freiburga, by zmniejszyć stratę do liderującego Bayeru Leverkusen z ośmiu do pięciu punktów. Zadanie - wbrew prognozom bukmacherów - okazało się jednak nad wyraz trudne. Niżej notowany rywal przystąpił do meczu z monachijskim potentatem bez cienia respektu. Bayern rozgrywał 2000. spotkanie w Bundeslidze i stał się pierwszą ekipą, która osiągnęła tę granicę. Trudno jednak jubileuszem tłumaczyć fakt, że mistrzowie Niemiec weszli w mecz bez cienia impetu. Po 25 minutach statystyka strzałów wynosiła 7-1 (3-0 w celnych) na korzyść gospodarzy. Nie do uwierzenia, desperacki krok Bayernu. Chcą to zrobić po odejściu Tuchela Freiburg zadaje pierwszy cios... i potem ostatni. Bayern gubi kolejne punkty Wtedy Freiburg prowadził już 1-0. Na objęcie prowadzenia rywale obrońców tytułu potrzebowali niespełna kwadrans. W jednej akcji Bawarczyków uratował najpierw Manuel Neuer, a potem poprzeczka - ale piłka w końcu znalazła drogę do bramki po kapitalnym półwoleju Christiana Guentera. Kilka minut później ten sam zawodnik mógł podwyższyć prowadzenie, jednak tym razem strzałem z ostrego kąta nie zdołał przechytrzyć golkipera reprezentacji Niemiec. Kilka chwil potem znakomitą okazję zmarnował natomiast Vincenzo Grifo. Wystarczył jednak moment dekoncentracji i zrobiło się 1-1. 18-letni Mathys Tel wygrał fizyczny pojedynek z Grifo, przymierzył z linii pola karnego i stojący między słupkami Noah Atubolu nie miał nic do powiedzenia. Dopiero wtedy Bayern ruszył do zmasowanej ofensywy. Gospodarze byli w poważnych opałach, ale do przerwy rezultat nie uległ już zmianie. Wielki zwrot na rynku trenerskim? Bayern i Liverpool mogą obejść się smakiem Po zmianie stron Bawarczycy konsekwentnie szukali okazji do zadania decydującego ciosu. Tyle że długo bez efektu. Cel osiągnęli - tak się wydawało - kwadrans przed końcem. Indywidualną akcję w polu karnym przeprowadził wówczas Jamal Musiala - popisał się udanym dryblingiem mimo asysty trzech rywali i wpakował piłkę do siatki. Freiburg walczył jednak do końca. Efektem tego był gol Lucasa Hoelera w 87. minucie. Kąśliwy wolej zaskoczył Neuera kompletnie, nawet nie podjął próby interwencji. Kryzys "Die Roten" trwa zatem w najlepsze. Notowania Thomasa Tuchela? Niżej już raczej nie upadną. Jego przygoda z Bayernem to dla obu stron wyjątkowo koszmarne doświadczenie.