Do wideospotkania ministrów z Merkel dojdzie w czwartek i wówczas mają zapaść wiążące decyzje. Już teraz jednak wiadomo, że wznowienie sezonu będzie wiązało się z dużymi restrykcjami. Wszyscy piłkarze oraz sztaby klubów będą musiały przechodzić testy na zakażenie koronawirusem. Jeśli wynik będzie u kogoś pozytywny, wówczas dwutygodniową kwarantannę muszą przejść obie rywalizujące drużyny. Władze ligi (DFL) przedstawiły dokładny projekt kontroli bezpieczeństwa i higieny. Ministrowie sportu podkreślili jednak, że wszystkie założenia - także te o decyzji poddania całej drużyny kwarantannie - zależą od podejścia i zarządzeń miejscowych stacji sanitarnych. - Najczęściej dyskutowany jest punkt, co zrobić, gdy u jednego z piłkarzy lub członka sztabu zostanie stwierdzony koronawirus. To słaby punkt całego programu. Będziemy omawiać to z ekspertami - powiedział szef Borussii Dortmund Hans-Joachim Watzke, który ma nadzieję, że do takiej sytuacji w ogóle nie dojdzie, a cały koncept jest na tyle bezpieczny, że nikt nie zostanie zakażony. - Będziemy prawdopodobnie najbardziej bezpieczną branżą działającą obecnie w społeczeństwie. Mecze bez udziału publiczności są formą, która wydaje się zapewniać nam wszystkim maksymalne bezpieczeństwo - dodał. Podobnego zdania jest wirusolożka Ulrike Protzer, która wydawała opinię ws. wznowienia rozgrywek niemieckiej ekstraklasy. - Ryzyko zakażenia jest bardzo niewielkie, ale jeśli nastąpi, obie drużyny muszą ponieść tego konsekwencje. Musimy być świadomi, że koronawirusa nie pozbędziemy się z dnia na dzień, ale sportowcy to nie jest grupa wysokiego ryzyka. Wiadomo jednak, że uprawianie i rozgrywanie sportów indywidualnych jest na pewno bezpieczniejsze - podkreśliła.