Puchar Niemiec za naszą zachodnią granicą traktowany jest bardzo poważnie. To rozgrywki cieszące się dużym prestiżem, do których wszyscy uczestnicy podchodzą w pełni skoncentrowani. Mimo to zdarzają się niespodzianki, a nawet sensację, bo za taką należy uznać porażkę Bayernu z trzecioligowym 1. FC Saarbrucken. To absolutna kompromitacja podopiecznych trenera Thomasa Tuchela, którzy przegrali 1:2. "Die Roten" mimo upływającego czasu i dokonywanych zmian nie potrafili wejść na wysokie obroty, co zemściło się na nich tuż przed końcem spotkania. Decydujący gol padł w 96. minucie. Kompromitacja Bayernu, dyrektor klubu nie wytrzymał Bayern, zdecydowany faworyt tego meczu, zaczął od prowadzenia już w 16. minucie po golu Thomasa Muellera. Potem było już jednak tylko gorzej. Monachijczycy nie tylko przegrali z trzecioligowcem, ale też kontuzji doznał jeden z liderów drużyny Matthijs de Ligt. Holendra na murawie zastąpił Konrad Laimer. Trener Tuchel próbował zmian, sporo rotował, ale nie dało to żadnych bodźców dla drużyny i sensacja stała się faktem. Nic dziwnego, że w klubie wywołało to natychmiastową reakcję. Po meczu dyrektor Bayernu Christoph Freund grzmiał w mediach społecznościowych, że w taki sposób nie wolno podchodzić do żadnego rywala. Było gorąco. Gol legendy zadecydował o awansie BVB Nie pierwsza taka wpadka Bayern po raz ostatni po Puchar Niemiec sięgnął w 2020 roku, kiedy w finale pokonał 4:2 Bayer Leverkusen. Od trzech sezonów monachijczyków nie było w finale, ale tak duża wpadka, jak w starciu z Saarbrucken, nie zdarzyła im się od ponad dwóch dekad! Po raz ostatni z zespołem grającym niżej niż w 2. Bundeslidze przegrali 23 lata temu, kiedy z rozgrywek wyrzucił ich Magdeburg z Mirosławem Dreszerem w bramce. Jednak w ostatnich latach dwukrotnie zdarzało się, że Bayern odpadał w 1/16 finału. Poprzednio eliminowały go z rozgrywek drugoligowy Holstein Kiel, które wygrało po rzutach karych oraz Borussia Moenchengladbach. To było zresztą bardzo bolesne dla Bayernu, bo "Źrebaki" wygrały tamto spotkanie 5:0.