Przypomnijmy: gracze Bayernu mieli się udać na finały KMŚ bezpośrednio po piątkowym, ligowym meczu z Herthą Berlin. Nie dostał jednak zgody na start, mimo pierwotnego zezwolenia, gdyż w Berlinie od północy obowiązywał zakaz lotów. Cała sytuacja rozegrała się "na sekundy", gdyż zgodę na odlot maszyna miała otrzymać o 23:59. Ostatecznie Bayern na imprezę wyleciał z 10-godzinnym opóźnieniem i z innego lotniska (w Monachium). Według Matthaeusa taka sytuacja była niedopuszczalna. - To, co się wydarzyło, było typowo niemieckie. Małe i być może "anty-Bayern" - komentował, cytowany przez "Sport1". Dodał, że wobec zaplanowania całej akcji dużo wcześniej fakt, że nie zezwolono samolotowi na start to "szykana". - Gdyby Real Madryt, Juventus lub Liverpool leciały na taką imprezę to dostałyby zezwolenie o każdej porze dnia i nocy - grzmiał. TC