Bayern Monachium zremisował w środę 1:1 z Manchesterem City, choć musiał celować w trzybramkowe zwycięstwo, by doprowadzić do dogrywki. Cud się nie wydarzył i Bawarczycy trzeci sezon z rzędu zatrzymali się na ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To niezadowalający wynik dla wszystkich na Allianz Arenie. Norweski dziennikarz Jan Age Fjortoft sugerował, że pozycja Olivera Kahna na stanowisku prezesa jest zagrożona, a Thomas Tuchel i Thomas Mueller winnych szukali w stanie murawy i w poziomie sędziowania przez Clementa Turpina. Taka jest rzeczywistość po wielkiej klęsce. Jej obraz pogorszył jeszcze Noussair Mazraoui, który po meczu z "The Citizens" publicznie wyraził niezadowolenie z małej liczby szans otrzymywanych na boisku. - Przebiłem się do wyjściowej jedenastki w pierwszej połowie sezonu i pokazałem, na co mnie stać. Teraz czuję się, jakbym został zapomniany, chociaż to duże słowo. To trudne. Wróciłem po zapaleniu osierdzia, od dwóch miesięcy jestem całkowicie zdrowy, a nie dostałem prawie żadnych minut. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Musisz zapytać ludzi w klubie, którzy mają wyższą pozycję - przyznał, cytowany przez konto Bayern&Germany na Twitterze. Noussair Mazraoui: "Jestem trzecim lub czwartym wyborem" - Czuję rozczarowanie sytuacją. Nie jestem już drugą opcją na mojej pozycji (prawego obrońcy - przyp. red.), lecz trzecią lub czwartą. Nie znam Thomasa Tuchela zbyt długo, jest tu dopiero od trzech tygodni. Nasze relacje są dobre, ale z Julianem Nagelsmannem też było dobrze. Julian zna mnie jednak lepiej - dodał. Rozmawiał z obecnym szkoleniowcem Bayernu osobiście, ale zostawia szczegóły spotkania dla siebie. - Jestem wojownikiem, ale jeśli sytuacja się utrzyma, to ja tego nie chcę i nie na to zasługuję. Wciąż jest za wcześnie, aby mówić o tym, co wydarzy się latem. Czasami w piłce nożnej sprawy zmieniają się szybko - zakończył, sugerując możliwość odejścia z Monachium. Wspomniane zapalenie osierdzia wyłączyło go z gry od stycznia do początku marca. W ostatnich pięciu ligowych kolejkach przebywał on na boisku przez zaledwie trzynaście minut: dwanaście przeciwko Augsburgowi i jedna w starciu z Freiburgiem. O wybiegnięciu na boisko w spotkaniach fazy pucharowej Champions League mógł tylko pomarzyć. Tuchel ma więc teraz sporo zadań do wykonania. Musi scalić szatnię, w której jedni są sfrustrowani odpadnięciem z Ligi Mistrzów i Pucharu Niemiec, a drudzy narzekają na brak szans na murawie. Niemiecki trener potrzebuje umiejętnego zarządzania kryzysem, bo w Bundeslidze ma tylko dwa punkty przewagi nad Borussią Dortmund. To ostatni cel zespołu na ten sezon.