Wystarczy spojrzeć na ofensywny kwartet aktualnego jeszcze mistrza Niemiec (Robben, Ribery, Muller, Gomez), by zrozumieć jak tytaniczną pracę wykonali gracze Borussii uzyskując nad Bayernem aż 13 pkt przewagi. Kłopoty Bawarczyków są jednak ich sprawą, drużyna Jurgena Kloppa miała do ostatniej soboty własne. W rundzie rewanżowej lider nie potrafił wygrywać na swoim boisku, wreszcie w pojedynku z St Pauli się udało, choć do zdobycia dwóch goli potrzeba było aż 28 strzałów. Nastroje w Dortmundzie poprawiły się do tego stopnia, że Kevin Grosskreutz pozwolił sobie na stwierdzenie: "Dawajcie nam ten Bayern. To my gramy najwspanialszy futbol. Pojedziemy do Monachium i wygramy. Oni są gotowi na lanie". Arjen Robben jest znacznie skromniejszy. Już po pierwszym meczu rundy rewanżowej, w którym drużyna Błaszczykowskiego, Piszczka i Lewandowskiego wygrała w Leverkusen, pogratulował jej mistrzostwa. "Moim zdaniem to raczej niemożliwe, żeby Bayern wygrał w tym sezonie Bundesligę" - powtórzył po sobotnim zwycięstwie nad Mainz. "Mamy większe szanse na wygranie Ligi Mistrzów, niż obronę tytułu w kraju". Louis van Gaal broni nie składa. Trener Bayernu obiecuje kibicom serię zwycięstw bez względu na to, co ona da. Za to prezes Uli Hoeness jest zdania, że lider z Dortmundu jest w Monachium absolutnie bez szans. "W każdej formacji mamy lepszych piłkarzy, nie znajduję powodu, dla którego mielibyśmy ten mecz nawet zremisować. W grę wchodzi wyłącznie zwycięstwo" - mówi. Mecz z Borussią ma nie tylko znaczenie praktyczne, ale jest bardzo prestiżowy dla klubu, który posiada wszystkie argumenty, by uważać się za europejskiego potentata. Nawet skromnie wypowiadający się Robben uważa, iż Bayern jest w piątce najlepszych drużyn świata. Holender umieściłby tam pewnie Barcelonę, Chelsea, czy Manchester United, ale rywala z Dortmundu na pewno nie. Dla Borussii mecz w Monachium jest chyba jeszcze ważniejszy. Można rozstrzygnąć sprawę tytułu już teraz, utrzymując, lub nawet zwiększając przewagę nad Bayernem, ale także pozbawiając złudzeń wicelidera z Leverkusen, który ma 10 pkt straty. Poza tym zdobycie twierdzy Allianz Arena jest misją dla wybranych. Borussia czuje się silna w Bundeslidze, ale w Lidze Europejskiej zawiodła. Pojedynek w Monachium to pierwszy test, na co gracze Jurgena Kloppa mogą liczyć za pół roku w Champions League. Bayern jest finalistą poprzedniej edycji tych rozgrywek, w środę w małym rewanżu za majową porażkę na Santiago Bernabeu pokonał Inter na San Siro w pierwszym spotkaniu 1/8 finału. Z Robbenem w składzie drużyna dostaje skrzydeł, których brakowało jej przez całą jesień, gdy Holender leczył ciężki uraz po mundialu. Swój "interes" do załatwienia w Monachium mają także Polacy. Kariera Łukasza Piszczka znalazła się w szczytowym momencie, uznawany jest za najlepszego prawego obrońcę Bundesligi obok Philippa Lahma (Bayern). A jeszcze przed rokiem spadł z Bundesligi z Herthą, w której trener na niego nie stawiał. Czy wielki skok jakościowy znajdzie w Monachium swoje potwierdzenie? Odpowiedzią na to pytanie bardzo zainteresowany jest selekcjoner Franciszek Smuda. To samo dotyczy Roberta Lewandowskiego, dla którego gra na Allianz Arena jest okazją otarcia się o futbol na najwyższym poziomie. Wciąż nie może być pewny miejsca w podstawowym składzie, po transferze do Bundesligi długo przegrywał rywalizację z Shinji Kagawą, ale kontuzja Japończyka gwarantuje mu częstsze występy. Kapitan reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski raczej nie zagra z powodu kontuzji. To duża strata dla Borussii, jeszcze większa dla Polaka, który obiecuje, że nie spocznie póki nie odzyska miejsca w podstawowej jedenastce. Choć tylu dobrych, a nawet bardzo dobrych polskich piłkarzy grało w Bundeslidze (Buncol, Matysik, Furtok, Rudy, Juskowiak, Wałdoch), tytuł mistrza Niemiec w CV ma jedynie Sławomir Wojciechowski, który był w Monachium od wiosny 2000 do lata 2001, kiedy bawarska drużyna wygrała ostatni raz Ligę Mistrzów. Jego wkład w tamte sukcesy ograniczył się do zaledwie trzech meczów, dziś jest szansa na polskich mistrzów Niemiec pełną gębą. Lewandowski, Piszczek, Błaszczykowski i inni gracze Borussii nie muszą telefonować do Peszki, czy Matuszczyka z FC Koeln, by dowiedzieć się jak ograć Bayern. W październiku sami tego dokonali zwyciężając w Dortmundzie 2-0. Wtedy była to sensacja, podobny wynik w sobotę, w Monachium byłby już tylko potwierdzeniem klasy Borussii. Obie najlepsze obecnie niemieckie drużyny uwielbiają dominować, być przy piłce, cały czas mieć inicjatywę dyktując warunki na boisku. Obu naraz to się nie może udać, w sobotę ktoś będzie musiał ustąpić. Bayern to wielki i bogaty klub, który stać na transfery będące poza możliwościami ligowych rywali. Borussia buduje swoją siłę na pracy u podstaw. Gra zespołu z Dortmundu uczyniła z Jurgena Kloppa wschodzącą gwiazdą wśród europejskich trenerów. Nie ma w Niemczech lepszego miejsca niż Monachium, by sprawdzić czy drużyna dojrzała już do futbolu z najwyższej półki. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu Bundesliga - wyniki, składy, terminarz, tabela