"To nie miało nic wspólnego ze sportowym wydarzeniem. Nie było mowy o możliwości przeprowadzenia do końca normalnej rywalizacji. Piłkarze bali się i chodziło tu przede wszystkim o ich bezpieczeństwo. Wynik został wypaczony" - napisano w piśmie do związku.Federacja podjęła już pierwsze kroki, które mają na celu wyjaśnienie całego wydarzenia.Ponieważ Hertha liczy na ponowne rozegranie meczu, zawodnicy nie dostali wolnego, jak było wcześniej zaplanowane, a muszą zjawić się w czwartek na treningu.Prawnik berlińskiego klubu Christoph Schickhardt uważa, że istnieją duże szanse, iż spotkanie zostanie powtórzone.- To nawet jest napisane w statucie związku. Jeśli mecz odbył się w takich warunkach, jak ten w Duesseldorfie, to jego wynik nie powinien być uznany. Jednym z rozwiązań jest powtórka - powiedział.Oba kluby mają jeszcze możliwość odwołania się od decyzji DFB do Sądu Najwyższego.Spotkanie we wtorek toczyło się normalnie aż do doliczonego czasu gry. Gdy pozostały dwie minuty, kibice uznali gwizdek sędziego Wolfganga Starka za końcowy i wbiegli na boisko, świętując awans Fortuny do ekstraklasy. Powstało wielkie zamieszanie, obie drużyny zeszły do szatni, a organizatorzy zaapelowali do ludzi o natychmiastowe opuszczenie murawy.Po kilkunastu minutach Stark postanowił wznowić mecz, ale na boisko nie chcieli wyjść piłkarze z Berlina. W końcu podopieczni Otto Rehhagela dali się namówić do gry, jednak nie zdołali już zagrozić bramce Fortuny. Mecz zakończył się wynikiem 2-2, który dla Fortuny oznaczał awans do ekstraklasy (pierwsze spotkanie wygrała w Berlinie 2-1), a dla Herthy - spadek do 2. Bundesligi.Od 77. minuty w zespole z Duesseldorfu grał Adam Matuszczyk, wypożyczony wiosną z FC Koeln.