Grający od kilku lat w Bundeslidze Rafał Gikiewicz przyznał, że cieszy się z transferu Roberta Lewandowskiego do Barcelony. Nie tylko ze względu na to, że ubył mu najgroźniejszy rywal na niemieckich boiskach, ale także ze względu na nowe wyzwania polskiego napastnika. - Doszedł do sufitu. Już powoli się dusił tym powietrzem Bundesligi. Mówił, że już powoli nie ma ochoty jeździć po Augsburgach, czy po Mainz. Chce udowodnić, że może rywalizować z Karimem Benzemą. Trzymam kciuki za ten transfer - powiedział w programie "Call of Giki" bramkarz Augsburga. Prowadzący rozmowę Tomasz Ćwiąkała zdziwił się cytowanymi słowami Lewandowskiego. - Nie on, ale osoba z jego środowiska tak powiedziała - doprecyzował Gikiewicz. Gikiewicz wspomina rekord "Lewego". "Cztery dni zespół miał imprezę, pił" Golkiper wrócił też myślami do momentu, w którym Lewandowski zdobył 41. bramkę w sezonie 2020/21, bijąc rekord Gerda Muellera. To właśnie polski bramkarz musiał wyciągać wówczas piłkę z siatki. - Jestem dumny, że akurat mi strzelił tę bramkę w ostatniej minucie meczu - powiedział, ujawniając kulisy. - Wcześniej wygraliśmy mecz o utrzymanie z Werderem. Cztery dni zespół miał imprezę, pił, ja dostałem informację, że gram, więc i tak nie piłem alkoholu. Trenowałem z trenerem bramkarzy, bo wiedziałem, jaki ważny to dla mnie mecz - opisał bramkarz. Gikiewicz porównał Lewandowskiego i Haalanda Gikiewicz został zapytany także o różnice między Lewandowskim a Erlingiem Haalandem oraz wskazówki od trenerów, jakie piłkarze otrzymywali przed meczami. Jak stwierdził, trenerzy zwracali uwagę na grę bez piłki Lewandowskiego - to jak chowa się za plecami obrońców, by w odpowiednim momencie wyskoczyć po piłkę, oraz wchodzi w pole karne z głębi pola. - Jeśli porównamy Lewandowskiego i Haalanda, to są to zupełnie inni napastnicy. Haaland nie potrafi grać głową na takim poziomie. Nie potrafi też słabszą nogą wykańczać akcji jak Robert - powiedział Gikiewicz.