Ogłaszając w lutym rychłe zwolnienie Thomasa Tuchela, dyrektorzy Bayernu Monachium mieli w głowie klarowny plan A. Gdy ten nie wypalił, wciąż mieli w zanadrzu kilka opcji, ale każda kolejna z biegiem czasu okazywała się niedostępna. Tak stało się z Xabim Alonso, Julianem Nagelsmannem czy Ralfem Rangnickiem. Na tym jednak nie koniec złych wieści dla "Die Roten". W klarowny sposób na temat swojej przyszłości wypowiedział się bowiem następny z kandydatów do przejęcia ławki na Allianz Arena. Posada w Bayernie niczym gorący ziemniak. Brakuje chętnych do podjęcia wyzwania "O co tu chodzi?!" - mogą zastanawiać się kibice Bayernu Monachium, śledząc doniesienia medialne na temat swojego ulubionego klubu. W ciągu ostatnich kilkunastu lat "Die Roten" znajdowali się na szczycie europejskiego futbolu, a o pracę na Allianz Arena walczyły największe nazwiska, zarówno trenerskie, jak i piłkarskie. I choć Bawarczycy w bolesny sposób stracili w tym roku dominację na krajowym podwórku, wciąż mają spore szanse na awans do finału Ligi Mistrzów. Wydawać by się zatem mogło, że o zatrudnienie następcy Thomasa Tuchela nie będzie trudno. Priorytetem w tym kontekście był dla Bayernu Xabi Alonso. Ten postanowił jednak pozostać w Bayerze Leverkusen, ewidentnie czekając na swoją szansę w Realu Madryt. O ile jednak ten ruch można jeszcze zrozumieć, tak kolejne odmowy są już bardziej zaskakujące. Przy Saebener Strasse pracować nie zamierzają też bowiem Julian Nagelsmann, Ralf Rangnick, a nawet... Hansi Flick, który marzył o angażu w FC Barcelonie. A to nie koniec złych wieści. W ten weekend wymownego wywiadu stacji Sky Sports udzielił bowiem Roberto De Zerbi. Kolejne duże nazwisko odmówiło Bayernowi. Czy Niemcy pójdą drogą FC Barcelony? Choć Brighton & Hove Albion w tym sezonie nie prezentuje się już tak zjawiskowo, jak w poprzednim, Roberto De Zerbi pozostaje jednym z najbardziej rozchwytywanych trenerów w Europie. W ostatnich tygodniach Włoch sam mocno zastanawiał się nad przyszłością, czemu dawał wyraz w wywiadach. Bayern Monachium często wymieniano w gronie instytucji zainteresowanych zatrudnieniem szkoleniowca "Mew". Jego ostatnia wypowiedź najprawdopodobniej przekreśliła już jakiekolwiek szanse na transfer. Jakby tego było mało, kolejny kandydat, Julen Lopetegui, jest już po słowie z West Hamem United. Coraz sensowniejsza wydaje się opcja powrotu do rozmów z... Tuchelem. Po niedawnym spotkaniu z "Królewskimi" w Lidze Mistrzów, fani wystosowali wniosek o zmianę decyzji względem szkoleniowca. Zapytany o to Niemiec ucina temat, odnosząc się do ustalonych warunków z klubem. Nie wiadomo jednak czy z powodu braku opcji Bawarczycy nie posypią głowy popiołem i nie poproszą 50-latka o pozostanie. Do podobnej sytuacji doszło niedawno w FC Barcelonie, choć tam to sam Xavi podjął pierwotną decyzję o opuszczeniu klubu.