20-letni Wszołek miał przejść do Hannoveru 96 za 1,5 miliona euro. Zawodnik jednak nieoczekiwanie odmówił zgody na ten transfer. Niemcy byli jednak zdesperowani, aby pozyskać Polaka. Na rozmowy do Warszawy przyleciał dyrektor sportowy klubu Joerg Schmadtke i Edward Kowalczuk, który w Hannoverze odpowiada za przygotowanie fizyczne. Mieli oni przekonać Wszołka do zaakceptowania ofert i ogłosili sukces. Skrzydłowy Polonii miał się w środę stawić w Hannoverze na badaniach lekarskich. W wtorek nastąpił jednak kolejny zwrot akcji. Zawodnik oświadczył, że nie zamierza zmieniać klubu i jedzie z Polonią na obóz do Cetniewa. Kolejna wolta Wszołka wzbudziła wściekłość działaczy Hannoveru 96. Jak poinformowała niemiecka agencja prasowa DPA, Wszołek złożył podpis pod "załącznikiem do umowy o pracę w klubie z Hanoweru", a oficjalny kontrakt miał zawrzeć po przejściu testów medycznych. Nie stawił się jednak na badania i jest nieosiągalny telefonicznie.- Nie możemy się z nim skontaktować. Jemu wydaje się, że może się u nas nie stawić. Swoich racji będziemy dochodzić na drodze prawnej. Sprawą zajmie się UEFA. On nas okłamał - powiedział "Bildowi" Schmadtke. A niemiecki klub już rozpoczął poszukiwania innego skrzydłowego.