Obrazki z RheinEnergieStadion w Kolonii na zawsze przejdą już do piłkarskich klasyków. Sceny, które rozegrały się tuż po końcowym gwizdku będą wspominane latami, bowiem razem z dramatycznym finiszem walki o mistrzostwo Niemiec - złożyły się na jeden z najbardziej szalonych dni w historii Bundesligi. Jakby mało dramaturgii miał w sobie boiskowy przebieg ostatniej kolejki, gdy Borussia Dortmund sensacyjnie przegrywała z Mainz, a Bayern i tak wypuszczał prowadzenie z rąk po rzucie karnym dla FC Koeln. Bawarczycy w 89. minucie wrócili na prowadzenie po golu Jamala Musiali, Borussia w doliczonym czasie gry wyrównała stan w swoim meczu. To jednak było zbyt mało. Utracone - wydawało się już - mistrzostwo po raz jedenasty z rzędu powędrowało do Monachium. Hasan Salihamidzić i Oliver Kahn zwolnieni z Bayernu Kto mógł się spodziewać, że najciekawsze dopiero przed nami? Nie minęła nawet minuta od zakończenia spotkania, a "Kicker" już wypuścił newsową bombę. "Decyzja w sprawie Hasana Salihamidzicia i Olivera Kahna została podjęta. Dyrektor sportowy i prezes Bayernu zostali zwolnieni ze swoich funkcji" - napisano. Piłkarze świętowali, a Hasan Salihamidzić kłócił się na boisku z prezydentem klubu Herbertem Hainerem. Wyglądało to tak, jakby właśnie z mediów dowiedział się o swoim zwolnieniu. Oliwy do ognia dolał Oliver Kahn. "Nie mogłem być z drużyną, bo mi zabroniono" - napisał na Twitterze. I szybko edytował tweeta. "Ponieważ klub mi zabronił" - doprecyzował. Komentując to spotkanie żartowaliśmy z Rafałem Wolskim, że choć realizator często pokazywał na ekranach włodarzy Bayernu, to nie było wśród nich Olivera Kahna, co w kontekście plotek o jego rychłym zwolnieniu zdawało się wymowne. "Przypadek?" - zastanawialiśmy się. W tym wypadku rzeczywistość wyprzedziła wszelkie kreślone półżartem scenariusze. Zawodnicy świętowali, Hasan i Oli szaleli - na murawie i w social mediach - a Bayern, nie mogąc dłużej czekać, wypuścił oficjalny komunikat, potwierdzając informacje "Kickera". Nowym prezesem został Jan-Christen Dreesen. Nazwisko nowego dyrektora sportowego nie jest jeszcze znane - dowiedzieliśmy się już oficjalnie. Thomas Tuchel przyznał później, że decyzję o zwolnieniu Salihamidzicia i Kahna poznał już dzień wcześniej. Jak zwykle w przypadku Bayernu, wszystko wyciekło do mediów. Z dziennikarzami udało się "ugrać" jedynie wstrzymanie publikacji do zakończenia spotkania w Kolonii. A przecież jeszcze dzień wcześniej śmiało można było przypuszczać, że zamiast świętowania mistrzostwa, na RheinEnergieStadion monachijczycy urządzą sobie stypę, a nie święto. Kto mógł przypuszczać, że Dortmund po raz kolejny wypuści wszystko z rąk? To miało być pokazowe zwolnienie dwójki, która - cytując ich własne słowa - sprawiła, że "cele na ten sezon zostały zagrożone". Ale jak w ogóle doszło do tego, że w chwili zdobycia rekordowego, jedenastego z rzędu mistrzostwa Niemiec, dyrektor sportowy i prezes Bayernu Monachium zostali wyrzuceni z pracy? Początek końca "Brazzo": Konflikt z Hansim Flickiem Przed kilkoma dniami głośnego wywiadu w niemieckich mediach udzielił legendarny piłkarz Bayernu Lothar Matthaeus. Klub był o krok od zakończenia sezonu bez żadnego trofeum, a Matthaeus, analizując obecne problemy Bayernu wrócił do ich genezy - konfliktu Salihamidzicia z Hansim Flickiem. - Flick dobrze zarządzał drużyną, mediami, kibicami i klubem. Był klarowny i krytyczny. Trudno było też wygrać więcej trofeów. Jedyną osobą, z którą się nie dogadywał, był dyrektor sportowy - stwierdził 150-krotny reprezentant Niemiec. To właśnie zwolnienie Flicka zdaniem Matthaeusa miało okazać się kluczowe dla dalszego rozwoju wydarzeń. Ale obecny selekcjoner niemieckiej reprezentacji nie był jedynym, który miał w klubie na pieńku z Salihamidziciem. Przez problemy z dyrektorem sportowym z klubu odszedł też Hermann Gerland, legendarny asystent i trener drugiej drużyny, związany z klubem przez ponad 20 lat. Oliwy do ognia dolało też zwolnienie Toniego Tapalovicia, trenera bramkarzy i dobrego przyjaciela Manuela Neuera. Choć ta decyzja została podjęta przez Juliana Nagelsmanna, Salihamidzić i kontuzjowany już wówczas Neuer zaczęli przerzucać się w mediach oskarżeniami. Z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego. Kiedy wiosną 2021 roku Flick postawił sprawę jasno, grożąc odejściem z klubu, Bayern musiał wybrać: on albo Hasan Salihamidzić. I postanowił zatrzymać dyrektora sportowego, poświęcając trenera, z którym w ciągu dwóch sezonów wygrał wszystkie możliwe trofea. Zatrudnienie i zwolnienie Juliana Nagelsmanna Salihamidzić miał już zresztą przygotowanego następcę - Juliana Nagelsmanna. Niespełna 35-letnie złote dziecko niemieckiej myśli szkoleniowej, byłego szkoleniowca Hoffenheim i Lipska, który publicznie przyznał, że odrzucił ofertę Realu Madryt. Z nim Bayern miał wejść w nową erę, podpisując 5-letni kontrakt. Tak długa umowa mogłaby oznaczać duże zaufanie, ale tego Nagelsmann nie doświadczył jednak w Bayernie. Salihamidzić od początku traktował trenera jak młodszego brata, który - choć może zdolny - wymaga jeszcze lekcji pokory. W realizowanym dla "Prime Video" dokumencie nagrano, jak dyrektor sportowy jedzie na spotkanie z Nagelsmannem, negocjować warunki kontraktu. "Zobacz, stoi tam, jak uczniak z plecakiem" - śmiał się do kamery Bośniak, gdy zobaczył czekającego pod domem szkoleniowca. O ile pierwszy sezon Nagelsmanna faktycznie można było oceniać jako rozczarowanie - zwłaszcza z perspektywy blamażu w Pucharze Niemiec i odpadnięcia w ćwierćfinale LM z Villarrealem - tak w drugim długo wszystko szło po myśli Bawarczyków. Bayern wygrał wszystkie 12 spotkań w pucharach - Superpucharze Niemiec, Pucharze Niemiec oraz Lidze Mistrzów. W tej ostatniej bez straty gola zaliczył dwumecze z Barceloną, Interem Mediolan oraz Paris Saint-Germain. W lidze Bayern bywał jednak rozkojarzony. Przegrana z Bayerem Leverkusen i utrata fotela lidera Bundesligi dała Salihamidziciowi i Kahnowi pretekst do nagłej zmiany trenera. "Widzieliśmy, że nasze cele są zagrożone" - tłumaczył Oliver Kahn, nie wiedząc jeszcze, że jak często wypominane będą mu te słowa. Tyle wystarczyło, by cały pięcioletni plan pracy z Nagelsmannem wyrzucić do kosza. Sam Nagelsmann zresztą o zwolnieniu dowiedział się z mediów, przebywając na nartach podczas krótkiego urlopu. Natychmiast wybrał numer Hasana Salihamidzicia, pytając czy to prawda. "Przyjedź jutro, to się dowiesz" - miał usłyszeć w słuchawce. A co z celami na sezon? Już z Thomasem Tuchelem na ławce trenerskiej Bawarczycy błyskawicznie wypisali się z Pucharu Niemiec i Ligi Mistrzów, by kolejkę przed końcem Bundesligi zajmować drugie miejsce i pokładać nadzieje w sensacyjnej utracie punktów Dortmundu z Mainz. Choć jeszcze tydzień wcześniej piłkarze Bayernu wszystko mieli w swoich rękach. Przegrali jednak z Lipskiem i to właśnie wtedy włodarze Bayernu, mając pełne prawo sądzić, że sezon zakończy się spektakularną klapą i brakiem jakiegokolwiek trofeum, podjęli decyzję o zwolnieniu Hasana oraz Olivera Kahna. "Basta!" Olivera Kahna Można obawiać się, że Oliver Kahn, choć to przecież klubowa legenda, były fantastyczny bramkarz, przygotowywany do roli prezesa klubu przez półtora roku u boku Karla-Heinza Rummenigge, zostanie zapamiętany głównie ze swoich wypowiedzi, które zestarzały się wyjątkowo źle. Pierwsza z nich - to słynna już wypowiedź o zagrożonych celach. Drugie: to "Basta" w stosunku do odejścia Roberta Lewandowskiego. Kahn chciał "zagrać twardziela", występując z pozycji siły i pokazać, jak twardą ręką będzie rządził Bayernem Monachium. Z Oliverem Kahnem na boisku nie było żartów. I nie miało być ich także w gabinetach. Jednak już kilka tygodni później Lewandowski był witany przez kibiców w Barcelonie, a Kahn nieudolnie próbował tłumaczyć, że "Basta" była jedynie elementem strategii negocjacyjnej. Tak czy owak, Bayern stanął przed poważnym zadaniem zastąpienia napastnika, który gwarantował ponad 40 bramek w każdym sezonie. Więcej skrzydłowych, Bayern wytrzyma I to właśnie ruchy transferowe są drugim poważnym zarzutem wobec Hasana Salihamidzicia. Bo choć Bayern latem nie próżnował, to brak następcy Lewandowskiego - i jakiegokolwiek nominalnego napastnika poza głównie kontuzjowanym Erikiem Maximem Choupo-Motingiem - był mu wypominany do końca sezonu. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy od 2009 roku najlepszy ligowy strzelec Bayernu nie dobił nawet do granicy 15 bramek (Serge Gnabry, podobnie jak wtedy Luca Toni, strzelił 14 goli). Działania Salihamidzicia - a konkretnie próba sprowadzenia Erlinga Haalanda - sprowokowała zresztą Lewandowskiego do odejścia. Polak poczuł się urażony szukaniem tak poważnego konkurenta, a Haaland ostatecznie i tak wybrał Manchester City. Hasan został więc z niczym. Ratunkiem miało być sprowadzenie Sadio Mane, lecz to piłkarz zbyt podobny do Gnabry'ego, Comana i Sane, by kadra Bayernu była odpowiednio zbilansowana. W pewien sposób Mane stał się więc twarzą nieudanych transferów "Brazzo", choć lista transferowych wpadek Salihamidzicia jest o wiele dłuższa. Marcel Sabitzer, Marc Roca, Tanguy Nianzou, Omar Richards, Alvaro Odriozola, Buona Sarr, Douglas Costa, Daley Blind, Alexander Nuebel, Michael Cuisance - te transfery do Bayernu kończyły się kompletnymi "klapami". A nie brakuje też głosów krytyki nad tym, jak rozegrano wypożyczenia Philippe Coutinho, Joao Cancelo, czy transfer Yanna Sommera. Salihamidziciowi wytyka się także oddanie za darmo Realowi Madryt Davida Alaby. Klub ani grosza nie zarobił też na odejściach Niklasa Suelego, czy Corentina Tolisso. A ten był swego czasu przecież najdroższym piłkarzem zakupionym przez Bayern Monachium. Co teraz czeka Bayern? Następca Olivera Kahna jest już znany. Będzie nim Jan-Christian Dreesen, dotychczasowy członek zarządu oraz wiceprezes. Choć 55-latek planował po dekadzie pracy opuścić Bayern, mając ofertę z DFL, decyzja o dymisji Kahna przekonała go do objęcia fotelu prezesa. Według doniesień "Bilda" emeryturę ma zawiesić legendarny Karl-Heinz Rummenigge, będący prezesem Bayernu przez blisko 20 lat, a związany z nim - z małymi przerwami - od 1974 roku. "'Kalle' zasiądzie w radzie nadzorczej Bayernu. Będzie też zaangażowany w transfery i planowanie kadry na nowy sezon" - opisuje "Bild". Na razie niewiadomą jest osoba następcy Hasana Salihamidzicia, choć i tutaj niemieckie media mają swoich faworytów. Zdaniem "Sky" Bawarczycy już rozpoczęli rozmowy z Maxem Eberlem, piłkarskim wychowankiem Bayernu, który zaledwie pół roku temu przeniósł się z gabinetów Borussii Moenchengladbach do RB Lipsk. Innym kandydatem jest za to były pracownik Lipska Markus Kroesche, pracujący obecnie w Eintrachcie Frankfurt.