Do zdarzenia doszło w 75. minucie meczu na Allianz Arena. Przy linii bocznej piłkę złapał wówczas Nenad Bjelica, trener Unionu Berlin. Próbował ją przejąć Leroy Sane, by wykonać wyrzut z autu, ale spotkał się z prowokacyjnym zachowaniem szkoleniowca. Kiedy piłkarz zaczął się irytować, chorwacki szkoleniowiec odrzucił futbolówkę, a następnie naruszył nietykalność cielesną zawodnika. Dwukrotnie odepchnął jego twarz ręką. Część mediów pisze o "ciosach". Jeden gol w meczu Bayernu. Trener wyleciał z boiska, zaatakował piłkarza Nenad Bjelica nie zapanował nad emocjami. Komisja dyscyplinarna ogłasza sankcje Panowie szybko zostali rozdzieleni. Bjelica zobaczył czerwoną kartkę i musiał udać się na trybuny. Po meczu nie przeprosił nikogo za swoje zachowanie. - Nie mam zamiaru przepraszać Sane. Oczywiście nie powinienem tak reagować, rozumiem czerwoną kartkę. Ale on podszedł do mnie, żeby mnie sprowokować. Przeprosić mogę co najwyżej swoją drużynę - powiedział Chorwat krótko po końcowym gwizdku. O konsekwencjach agresywnego występku były trener Lecha Poznań (2016-18) dowiedział się już następnego dnia. Komisja dyscyplinarna Bundesligi zawiesiła go na trzy kolejki i wymierzyła karę finansową w wysokości 25 tys. euro. Zarówno 52-latek, jak i władze Unionu zaakceptowały sankcje. Nie będzie zatem odwołania. Sane do tej pory nie skomentował sprawy. Nie wiadomo też na razie, czy został uznany jedynie za ofiarę incydentu, czy może za uczestnika awantury. Znany trener zdradził, czy miał ofertę z PZPN-u. "Byłbym zainteresowany" Bayern pokonał ekipę z Berlina 1-0 po bramce Raphaela Guerreiro, zdobytej zaraz na początku drugiej połowy spotkania. W tabeli mistrzowie Niemiec zajmują obecnie pozycję wicelidera. Do otwierającego stawkę Bayeru Leverkusen tracą cztery punkty. Bjelica pracuje w Bundeslidze od niespełna dwóch miesięcy. W ostatnich latach kilkukrotnie był przymierzany do posady selekcjonera reprezentacji Polski. Za każdym razem kończyło się na spekulacjach.