Ostatnie dni nie są łatwe dla kibiców Bayernu Monachium, którzy pożegnali się z marzeniami o triumfie swojej drużyny w Lidze Mistrzów. "Die Roten" przegrali pierwsze ćwierćfinałowe starcie z Manchesterem City, tracąc na wyjeździe aż trzy bramki, nie strzelając przy tym żadnej. W rewanżu udało im się wywalczyć jedynie remis, a szansa na powetowanie sobie niepowodzeń w Europie nadeszła już w sobotę, kiedy to zmierzyli się na wyjeździe z Mainz. Thomas Tuchel pozostanie trenerem Bayernu Monachium Podopieczni Thomasa Thuchela weszli w mecz dobrze, bo już w 29. minucie objęli prowadzenie po bramce Sadio Mane. Po zmianie stron zostali jednak zdominowani przez gospodarzy, którzy wbili im trzy gole i pewnie wygrali spotkanie. Mistrzowie Niemiec z kolei kilka godzin później stracili fotel lidera Bundesligi, ponieważ Borussia Dortmund pewnie wygrała hitowe stracie z Eintrachtem Frankfurt. Porażka z Mainz nie poprawia notowań Tuchela, który do tej pory poprowadził Bawarczyków w siedmiu meczach, wygrywając tylko dwa z nich. Ze słów Olivera Kahna wynika jednak, że szkoleniowiec nie powinien obawiać się o swoją posadę.- Thomas Tuchel jest ostatnią osobą, o której powinniśmy rozmawiać. On stara się zrobić wszystko, żeby piłkarze zrobili kroki do przodu - mówił po meczu w rozmowie z "Bild". Trener Bayernu uderzył w poprzednika? Media wspominają o Lewandowskim Sam Tuchel wskazując na przyczyny porażki wspomniał, że jego zawodnicy są wyczerpani "fizycznie i psychicznie". Do tych słów odnieśli się dziennikarze Sport1.de, odbierając je jako możliwą "ukrytą krytykę Juliana Nagelsmanna". Jak przypomnieli, tajemnicą poliszynela jest to, że treningi prowadzone przez poprzednika Tuchela były bardzo intensywne. "Według informacji Sport1 narzekało na to kilku zawodników - w pierwszym sezonie Nagelsmanna nawet czołowy zawodnik Robert Lewandowski, który czasami przedwcześnie kończył treningi, bo to było to dla niego zbyt duże obciążenie" - czytamy w niemieckim serwisie. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że piłkarze "Die Roten" regularnie skarżyli się władzom Bayernu na metody stosowane przez Nagelsmanna i to właśnie był jeden z powodów, dla których szefostwo mistrzów Niemiec chciało zakończyć współpracę z trenerem.