Wamangituka od dwóch lat jest piłkarzem VfB Stuttgart. Najpierw pomógł drużynie awansować do Bundesligi, zdobywając siedem bramek i notując osiem asyst, a po awansie prezentował się jeszcze lepiej. W swoim debiutanckim sezonie w Bundeslidze zdobył aż 11 bramek, dorzucając do tego dwa trafienia w Pucharze Niemiec.Nic dziwnego, że grający w - bądź co bądź - przeciętnym Stuttgarcie zawodnik wzbudził spore zainteresowanie swoją boiskową postawą. Teraz jest o nim głośno z innego powodu. Jego klub wydał długie oświadczenie, w którym tłumaczy, jak doszło do tego, że piłkarz przez dwa lata występował w niemieckiej lidze pod fałszywym nazwiskiem. Silas Wamangituka grał pod fałszywym nazwiskiem Winą za całą sytuację obarczany jest agent zawodnika. Chcący "uwolnić" go od klubu w rodzinnym Kongo menadżer sfałszował dokumenty piłkarza, zmieniając mu nazwisko oraz datę urodzenia. Katompa Mvumpa, bo tak naprawdę nazywa się zawodnik, jest rok starszy, niż dotychczas uważano. Co więcej, sytuacja prawdopodobnie nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby sam piłkarz nie zdecydował się jej ujawnić. Zdaniem klubu, fałszywe dokumenty przeszły wszystkie kontrole i Wamangituka mógłby grać pod tym nazwiskiem do końca swojej kariery. VfB zapewniło o wsparciu dla swojego gracza, który zdecydował się wystąpić przeciwko szantażującemu go agentowi. Jak czytamy w komunikacie, Silas otrzymał już prawdziwe dokumenty z Demokratycznej Republiki Konga i pragnie grać w klubie pod swoim prawdziwym nazwiskiem. Tak sprawę tłumaczy VfB Stuttgart: "Prawdziwe imię piłkarza to Silas Katompa Mvumpa. Urodził się 6 października 1998 roku w Kinszaszie, więc ma dziś 22 lata. W 2017 roku, jako 18-latek został zaproszony na testy przez RSC Anderlecht. W tym celu Silas otrzymał wizę do Belgii ważną od 15 sierpnia do 14 listopada 2017 roku, wystawioną na jego prawdziwe nazwisko - Katompa Mvumpa. Anderlecht był zainteresowany zatrudnieniem piłkarza krótko przed wygaśnięciem wizy, ale poprosił Silasa, by najpierw pojechał do Konga i wrócił z nową wizą, by móc zawrzeć umowę. Wówczas działający w Belgii agent piłkarski przekonał Silasa, nakładając na niego ogromną presję, że nie powinien już opuszczać Europy. Nazwisko agenta jest znane VfB, ale nie upubliczni go w celu ochrony Silasa.Ponieważ Silas był bardzo młody, zupełnie niedoświadczony i samotny, zaufał agentowi, którego spotkał się już wcześniej w Kongu. Szybko stał się od niego całkowicie zależny. Mieszkał w Paryżu z agentem, który izolował go od otoczenia. Silas nie miał w tym czasie dostępu do swojego konta, ani dokumentów, którymi zajmował się agent. Według Silasa agent zmienił jego tożsamość i dostarczył mu dokumenty pod nazwiskiem Silas Wamangituka (jedno z imion jego ojca) oraz datą urodzenia 6 października 1999 roku, a więc zmienioną dokładnie o rok" - poinformował klub ze Stuttgartu w oficjalnym oświadczeniu. WG