Władze obu miast współpracują ze sobą, podobnie jak służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Dla kibiców obu zespołów, w tym siedmiu tysięcy fanów Borussii, którzy kupili bilety i wybierają się na stadion, to najważniejszy mecz w sezonie. W pierwszej rundzie w Dortmundzie lepsi byli goście, którzy wygrali 2-1. Honorową bramkę dla mistrzów Niemiec zdobył wówczas Robert Lewandowski. Jednak od wyniku uwagę odwróciły doniesienia o starciach między sympatykami obu drużyn, które często zdarzają się podczas tych spotkań. Policja zatrzymała prawie 200 najagresywniejszych uczestników zamieszek. "Chcemy wygranej w derbach!" - skandowali sympatycy Borussii po wtorkowym zwycięstwie 3-0 w Lidze Mistrzów nad Szachtarem Donieck, które drużynie Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka zapewniło awans do ćwierćfinału. "To było trochę dziwne, ale pokazuje jak odpowiedzialne zadanie nas czeka. Dla fanów to jest najważniejszy mecz w roku" - skomentował serbski obrońca BVB Neven Subotic. Świadomy wagi wydarzenia jest także napastnik Schalke Klaas-Jan Huntelaar. "Wszyscy czujemy, że zbliżają się derby, bo coraz więcej kibiców przychodzi na treningi. Raczej nie po to, żeby rozkoszować się pogodą..." - powiedział Holender. Pojedynki obu drużyn początkowo nie wzbudzały większych emocji. Zarówno Schalke, jak i Borussia, zostały założone w dzielnicach zamieszkiwanych przez klasę robotniczą. W latach 30. XX wieku zespół z Gelsenkirchen był jednym z najsilniejszych w kraju, podczas gdy dortmundczycy walczyli w niższych klasach. Cele były zupełnie inne, a że nie dochodziło do bezpośredniej rywalizacji, to nie było też powodów do wzajemnej niechęci. Kiedy w 1934 roku Schalke zdobyło mistrzostwo kraju, mieszkańcy Dortmundu owacyjnie powitali pociąg z jego zawodnikami. Piłkarze zostali również zaproszeni do wpisania się do Złotej Księgi miasta. Obecnie takie gesty są już niemożliwe. Borussia awansowała do ekstraklasy w 1936 roku, ale nie była w stanie przeciwstawić się lokalnemu rywalowi - przegrała 14 z 16 pierwszych spotkań. Dopiero po zakończeniu II wojny światowej drużyny zaczęły prezentować podobny poziom. Z czasem dortmundczycy stali się równorzędnymi rywalami dla piłkarzy z Gelsenkirchen. Narastającą rywalizację pogłębiał fakt, że Borussia zaczęła zyskiwać coraz większą popularność w bogatszych kręgach klasy średniej. Konflikt wynika zatem nie tylko z rywalizacji sportowej, ale i różnic społecznych. Wzajemne prowokacje i zaczepki pojawiały się niemal od początku istnienia Bundesligi, która w tym roku obchodzi 50-lecie. Jedno z ciekawszych wydarzeń miało miejsce w 1969 roku podczas meczu w Dortmundzie, kiedy dwóch zawodników Schalke zostało pogryzionych przez... psy policyjne. Czworonogi wbiegły na murawę i raniły piłkarzy, w tym Friedela Rauscha, który doznał ran... pośladka. Później przez długi czas szydzili z niego kibice z Dortmundu, którzy szczekali na jego widok. "To był zupełny szok i niesamowity ból. Przez dwie noce musiałem spać na brzuchu, nadal mam tam bliznę" - wspominał 73-letni dziś Rausch. Później kibice Borussii m.in. oskarżyli fanów Schalke o kradzież 60-metrowej flagi uszytej specjalnie z myślą o południowej trybunie swojego stadionu, a także wynajęli samolot, który latał nad obiektem w Gelsenkirchen z transparentem o treści "Całe życie bez patery w ręku". Była to złośliwa aluzja do faktu, że Schalke nigdy nie wygrało Bundesligi. W obecnym sezonie lepiej radzą sobie piłkarze Borussii, którzy zajmują drugie miejsce w tabeli z dorobkiem 46 punktów. Schalke ma 10 mniej i jest szóste. Początek derbów w sobotę o godzinie 15.30. Mecz w Polsce obejrzeć można na żywo w stacji Eurosport 2. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Bundesligi</a>