Pandemia koronawirusa storpedowała świat sportu i doprowadziła do zawieszenia wszystkich najważniejszych rozgrywek piłkarskich, także niemieckiej ekstraklasy. Może to wpędzić w problemy finansowe wszystkie, nawet największe kluby, które utraciły wpływy z tzw. "dnia meczowego", a mogą zostać także pozbawione części kwoty przysługującej im z tytułu praw telewizyjnych. Nie stanie się to wówczas, gdy rozgrywki zostaną dokończone, choćby przy pustych trybunach. Kontynuacja zmagań ligowych po ustaniu pandemii koronawirusa będzie świetną wiadomością dla wszystkich piłkarzy, którzy wręcz palą się do gry, z zwłaszcza dla Lewandowskiego, który stanie przed historyczną szansą podbicia rekordu wszech czasów Muellera. W sezonie 1971/72 legendarny niemiecki snajper zdobył 40 goli w rozgrywkach Bundesligi. Genialna runda jesienna w wykonaniu "Lewego" pozwoliła wierzyć, że nasz reprezentant zdoła pobić to niewiarygodne osiągnięcie. Wtem, niczym grom z jasnego nieba, pod koniec lutego na kapitana polskiej kadry spadła wiadomość o kontuzji. W meczu Ligi Mistrzów z Chelsea Lewandowski nabawił się pęknięcia krawędzi kości piszczelowej w lewym stanie kolanowym. Wstępne diagnozy mówiły o czterotygodniowej przerwie napastnika, choć eksperci w zakresie medycyny przyznawali w rozmowie z Interią, że rozbrat "Lewego" z murawą będzie jeszcze dłuższy. Oznaczałoby to, że "Lewy" przegapi przynajmniej cztery starcia ligowe, choć liczba ta mogła rzecz jasna wzrosnąć. Z powodu pandemii zmagania na boiskach Bundesligi zostały jednak zawieszone po dwóch meczach absencji Polaka. Jeśli piłkarze dograją pozostałe dziewięć kolejek, Lewandowski wciąż będzie miał szansę, by przebyć drogę z piekła do nieba i prześcignąć Muellera, co stwierdził Flick. - Wszystko jest możliwe. Jeśli chodzi o liczbę zdobywanych bramek, Robert był rewelacyjny - przyznał trener Bayernu, cytowany przez niemiecką agencją informacyjną GPA. Znamy więc już zdanie bawarskiego szkoleniowca. A co o szansach "Lewego" na rekord powie nam matematyka? Dotychczas w 23 rozegranych meczach ligowych "Lewy" zdobył 25 trafień, notując średnią ok. 1,09 bramki na mecz. Utrzymanie takiej przeciętnej nie pozwoliłoby mu jednak nawet na zrównanie się z Muellerem. By to zrobić, w pozostałych dziewięciu starciach Polak musiałby trafić do siatki 15 razy (średnia 1,6 bramki na spotkanie). Nie będzie to łatwe zadanie, lecz Lewandowski już niejednokrotnie udowadniał, że na murawie nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. By jednak Polak mógł marzyć o kolejnych bramkach, świat najpierw musi uporać się z pandemią koronawirusa, która paraliżuje całe społeczeństwa, zbierając śmiertelne żniwo. "Lewy" dołączył do walki z SARS-CoV-2, przeznaczając na ten cel wraz z żoną Anną milion euro. TB Obecna tabela Bundesligi - sprawdź