Organizują się w grupy i wynajmują autokary lub korzystają z pomocy klubów i organizacji kibicowskich. - Sympatycy futbolu są bardzo zaradni. Umawiają się na wspólne podróże prywatnymi samochodami, a nawet wynajmują większe auta. Robią to we własnym zakresie - poinformował Sig Zelt ze stowarzyszenia "Pro Fans". Spodziewane natężenie ruchu może być problemem, szczególnie na ulicach wokół aren. Jednak organizatorzy poszczególnych meczów, a także służby porządkowe, nie widzą potrzeby odwoływania widowiska lub przenoszenia go na inny termin. - Nie ma powodu, żeby w ogóle zacząć rozmowę o tym, że mecz mógłby się nie odbyć. Cały czas trwają intensywne przygotowania i konsultacje - zapewnił dyrektor Eintrachtu Frankfurt Heribert Bruchhagen. Jego drużyna podejmie w sobotę Bayern Monachium. Gospodarze spodziewają się nawet tysiąca autokarów z kibicami, a dla takiej liczby pojazdów nie ma wystarczająco dużo miejsc parkingowych. - Pracownicy parkingów, funkcjonariusze kierujący ruchem, policja - to wszystko trzeba skoordynować. Musimy jakoś przygotować się do tej nadzwyczajnej sytuacji - podkreślił Bruchhagen. Obiekt we Frankfurcie może pomieścić ponad 50 tysięcy fanów. Jeszcze bardziej skomplikowana będzie sytuacja Borussii Dortmund, która w niedzielę o 17.30 podejmie swoją "imienniczkę" z Moenchengladbach. Pojedynek drużyn z miast zachodnich Niemiec obejrzy na Signal Iduna Park prawdopodobnie komplet 80 729 fanów, a władze regionu nie planują uruchomienia żadnych pociągów specjalnych. Mainz zaoferowało swoim kibicom podróż autokarem do Leverkusen na mecz z Bayerem za 10 euro. Z kolei w Berlinie, wobec strajku maszynistów kolei naziemnych, zwiększono częstotliwość kursowania pociągów miejskich U-Bahn. Zelt ze stowarzyszenia "Pro Fans" podkreślił, że kibice wykazują się przedsiębiorczością w tej sytuacji, a większość z nich podchodzi do strajku ze spokojem. Jednak jeśli nie dotrą na stadion, stracą nie tylko pieniądze za bilet, ale też za opłacone noclegi.