Klopp na trenerską markę pracował w FSV Mainz i Borussii Dortmund. Teraz potwierdza ją w Liverpoolu, z którym w ubiegłym sezonie dotarł do finału Ligi Mistrzów, a w tym wciąż pozostaje w grze o mistrzostwo Anglii i triumf w LM. Nic więc dziwnego, że Beckenbauer, legendarny piłkarz i trener Bayernu oraz reprezentacji Niemiec, widzi w Kloppie następcę Niko Kovacza, obecnego trenera monachijczyków. - Juergen w Bayernie: to byłoby coś wielkiego. Był przecież tym, który nauczył Niemców szybkiej gry w piłkę - zachwalał trenera "Kaiser". Ewentualne objęcie przez Kloppa zespołu z Bawarii oznaczałoby też powtórne spotkanie z Robertem Lewandowskim. To pod skrzydłami niemieckiego trenera rozkwitł talent Polaka, który w kilkanaście miesięcy po przenosinach do Borussii stał się czołowym napastnikiem Bundesligi. Tyle że 51-letni szkoleniowiec na przeprowadzkę do Monachium, przynajmniej na razie, najwyraźniej nie ma ochoty. Już raz był kandydatem do objęcia bawarskiego zespołu, ale w 2008 r. Bayern wybrał Juergena Klinsmanna. - Mój kontrakt z Liverpoolem obowiązuje do 2022 r. I nikt - ani ja, ani klub - nie widzimy powodów, by go rozwiązać. Franz wygłosił swoją opinię, a jego słowa od razu uruchamiają wiele rzeczy, choć on się tym chyba nie przejmuje. Jestem jednak szczęśliwy w Liverpoolu, a zespół ma dobrą strukturę wiekową. Możemy jeszcze długo współpracować - zapewnia Klopp w rozmowie z portalem Welt.de. Jego drużyna we wtorek zagra z FC Porto w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów. W poprzedniej rundzie Liverpool wyeliminował Bayern. Bawarczycy w sobotę rozgromili 5-0 Borussię i odzyskali prowadzenie w tabeli Bundesligi, ale przyszłość Kovacza wciąż nie jest pewna. - Nikt nie ma gwarancji zatrudnienia w Bayernie, to jest nasza główna zasada - stwierdził po meczu Karl-Heinz Rummenigge, prezes klubu z Monachium.<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank">Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz i strzelcy</a>DG